AUGUST JÓZEF HLOND urodził się 5 lipca 1881 roku, w małej górnośląskiej wiosce Brzęczkowice. Był synem robotniczej rodziny. Rodzice jego – Jan i Maria z Imielów – wychowali w bogobojnej i pracowitej atmosferze ubogiego domu 12-cioro dzieci. Czworo z tej gromady poszło na służbę Bożą, wstępując w szeregi Salezjańskiego Zgromadzenia: Ignacy, August, Antoni i Klemens.
Młody August, w dwunastym roku swego życia wraz ze swoim starszym bratem, wyrywa się ze Śląska w daleki świat. Jedzie do Italii do Turynu, gdzie w jednym z zakładów wychowawczych, prowadzonych przez księży salezjanów a przeznaczonych na kształcenie i wychowanie polskiej młodzieży, zasiada w ławie szkolnej, budząc od samego początku podziw swoimi zdolnościami i pilnością. Postać i sława wielkiego cudotwórcy turyńskiego i niezrównanego wychowawcy młodzieży ks. Jana Bosko, porywa umysł i serce polskiego chłopca. W wieku lat 16-stu zaciąga się w szeregi duchownych synów Jana Bosko i zostaje salezjaninem.
Jako kleryk wysłany zostaje do Rzymu na studia. Na słynnym Uniwersytecie Papieskim „Gregorianum” kończy fakultet filozoficzny, zdobywając tytuł doktorski. W czasie studiów uniwersyteckich znajduje czas i na to, aby redagować miesięczne pismo w języku polskim p.t. „Wiadomości Salezjańskie”.
Z Rzymu wraca do Polski. Pracuje początkowo jako nauczyciel i wychowawca młodzieży w salezjańskim zakładzie naukowym w Oświęcimiu. Później odbywa studia teologiczne, po ukończeniu których 23 września 1905 roku, otrzymuje święcenia kapłańskie w Krakowie, z rąk J.E. ks. bpa. Anatola Nowaka. Przez dwa następne lata uzupełnia swe studia z zakresu literatury polskiej na Uniwersytecie w Krakowie i we Lwowie.
W roku 1907 zakłada w Przemyślu nową placówkę salezjańską, którą przez przeciąg przeszło dwu lat kieruje z wielką umiejętnością. Z Przemyśla władza zakonna przeznacza go na dyrektora salezjańskiego zakładu wychowawczego w Wiedniu. W stolicy Austrii praca nowego dyrektora nie ogranicza się do czterech ścian powierzonej mu instytucji. Liczna Polonia wiedeńska zyskuje w młodym zakonniku polskim, wytrawnego przewodnika duchowego i gorliwego opiekuna. Po 10-ciu latach kierowania domem zakonnym, przełożeni powierzają ks. Augustowi Hlondowi niezmiernie odpowiedzialne stanowisko w hierarchii zgromadzenia, mianując go prowincjałem rozległej prowincji salezjańskiej, obejmującej: Austrię, Węgry i południowe Niemcy.
W Wiedniu w roku 1919, ma miejsce przypadkowe spotkanie i dłuższa rozmowa polskiego salezjanina z papieskim przedstawicielem Monsignorem Achille Ratti, będącym w przejeździe z Warszawy do Rzymu. Wtedy to właśnie nawiązana została nić serdecznej przyjaźni dwóch mężów, którzy po upływie zaledwie kilku lat, mieli odgrywać czołowe role w życiu Kościoła: jeden jako Papież, a drugi jako Prymas.
Mijają 3 lata od wiedeńskiego spotkania. Były nuncjusz papieski w Warszawie, zasiadający obecnie na tronie św. Piotra, jako Pius XI, składa na barki prowincjała Hlonda trud uporządkowania spraw kościelnych na Górnym Śląsku, mianując go 7 listopada 1922 roku administratorem apostolskim dla śląskiej ziemi. Ks. August Hlond na tym stanowisku wywiązał się z powierzonego mu zadania w całej pełni. To też, jako dowód uznania za znakomite osiągnięcia we wszystkich dziedzinach działalności kościelnej w przeciągu trzech lat, Rzym przysyła administratorowi Hlondowi nominację na biskupa śląskiego i oddaje mu w zarząd nowo utworzoną diecezję katowicką.
Zawołaniem biskupim stały się słowa św. Jana Bosko: „Da mihi animas caetera tolle„. (Więcej na temat herbu Sługi Bożego można przeczytać TUTAJ).
Pierwszym biskupem śląskim ks. Hlond został mianowany 14 grudnia 1925 roku. Sakrę biskupią z kolei otrzymał 3 stycznia 1926 roku, z rąk warszawskiego arcybiskupa kard. Aleksandra Kakowskiego. Okres pasterzowania pierwszego biskupa śląskiego był wiosną wspaniałego rozkwitu życia religijnego i zbawiennych inicjatyw kościelnych, które w krótkim czasie postawiły młodą diecezję w szeregu najlepiej zorganizowanych i prosperujących diecezji.
Nie długo jednak Śląsk cieszył się swym umiłowanym Arcypasterzem. Po 4-ch bowiem zaledwie latach od chwili przybycia na śląską ziemię, Biskup A. Hlond opuszcza najmłodszą diecezję odrodzonej Polski, aby na rozkaz Papieża objąć w swe pasterskie władanie najstarszą macierz kościelną, Stolicę Arcybiskupów Gnieźnieńsko-Poznańskich.
Po nominacji na arcybiskupa gnieźnieńsko-poznańskiego i Prymasa Polski, a datowanej 24 czerwca 1926 roku, na Zamku Warszawskim w rok później, wśród wspaniałego ceremoniału, odbył się symboliczny akt wręczenia kardynalskiego kapelusza, a tym samym na Kościół polski padł blask rzymskiej purpury, spływającej z ramion syna śląskiego robotnika, wyniesionego po szczeblach hierarchicznych godności, na sam szczyt kościelnego dostojeństwa w Rzeczypospolitej Polskiej.
Od roku 1926 do 1939 nie było wprost w dziejach polskiego Kościoła wydarzenia o większym znaczeniu, które by w jakiś sposób nie wiązało się z postacią Prymasa Hlonda. Jak żaden z jego poprzedników na Stolicy św. Wojciecha, wycisnął on niezatarte piętno swej potężnej indywidualności na życiu duchowym całego narodu, już to przez nowoczesność swych metod w ujmowaniu odwiecznych zagadnień, już to przez niezrównane bogactwo swych inicjatyw budzących podziw i uznanie u wszystkich. Pisał, porywające treścią i pięknem stylu, listy pasterskie. Organizował imponujące zjazdy i kongresy w Polsce. Reprezentował Papieża jako delegat w innych krajach. Wziął w czułą opiekę wielomilionową emigrację polską, stwarzając dla zaspokojenia jej potrzeb duchowych nowe zgromadzenie zakonne – Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej. Dał niebywały rozmach Akcji Katolickiej i katolickim sprawom socjalnym, wysuwającym się na czoło współczesnych zagadnień. Katolicki Uniwersytet Lubelski miał w nim oddanego protektora. Polityczne życie odrodzonego państwa Polskiego kształtował na niezniszczalnych zasadach ewangelicznych nakazów. Młodzież akademicką wiódł na wyżyny jej wzniosłego powołania, poprzez jasnogórskie ślubowania. Wołał i błagał o pomoc i ratunek dla biedaków dotkniętych klęską bezrobocia w okresie gospodarczego kryzysu. Atakował bez miłosierdzia raka masonerii, wżerającego się w żywy organizm narodu. Ostrzegał przewidująco przed zarazą bezbożnego totalizmu z zachodu i przed dżumą materialistycznego nihilizmu napierającego niczym groźna lawina ze wschodu.
Miał przedziwne wyczucie głębokich przemian i apokaliptycznych konfliktów znamionujących współczesne czasy. Gromił i mówił twarde słowa prawdy, gdy była tego potrzeba. Umiał jednocześnie krzepić i porywać serca polskie wizjami wielkiego posłannictwa Polski, której w rodzinie ludów chrześcijańskich przepowiadał przewodniczące miejsce. Swoją energią, pracowitością i zdumiewającą ruchliwością wywoływał podziw i uznanie. Był w ciągłym kontakcie ze Stolicą św. i ze swoimi kolegami-purpuratami innych narodowości. W Rzymie był jedną z najbardziej znanych i popularnych figur kolegium kardynalskiego. Prymas Polski był pionierem podniebnych lotów na polskich liniach lotniczych wtedy, kiedy żaden inny kardynał nie miał odwagi powierzyć swej purpury stalowym skrzydłom niepewnych latawców. Raz po raz lądował na lotniskach Italii, Francji, Austrii, Czechosłowacji, Węgier, Jugosławii, Anglii i Irlandii, udając się w te kraje w sprawach urzędowych i reprezentacyjnych. Miał też i swoje „hobby” prymasowskie w zamiłowaniu i uprawianiu muzyki. Próbował kunsztu kompozytorskiego i to z powodzeniem. Po trudach męczącej pracy oficjalnej, z upodobaniem kładł swe ręce na klawiaturze Bechsteina i kaskadami chopinowskich dźwięków wypełniał ciszę prymasowskich komnat. Tak było aż do września 1939 roku.
Wrześniowa burza wojenna była nie tylko tragedią dla Państwa i dla polskiego Kościoła, ale była też i osobistą tragedią Prymasa Hlonda. Z chwilą wybuchu wojny na prośbę głowy Państwa udaje się do stolicy, aby wziąć udział w naradach w związku ze zbrodniczym napadem na Polskę. Błyskawiczne zajęcie Poznania przez najeźdźcę, zamknęło mu powrót do jego archidiecezji. Od tej chwili, rozpoczyna się wygnańcza martyrologia Prymasa Polski.
Następują dni tułaczki po kraju pod obstrzałem wrogich ataków. Za radą i naleganiem ludzi mu oddanych i wysoko postawionych, wyraża zgodę na podjęcie się roli obrońcy sponiewieranego tak straszliwie narodu przed opinią świata u boku papieża Piusa XII, i w konsekwencji decyduje się na wyjazd do Rzymu. Niezależnie od wszystkich korzyści, jakie sprawie Polski i prześladowanego Kościoła polskiego przyniósł pobyt Prymasa zagranicą, osobiście był to jednak najbardziej bolesny cierń, jaki ranił serce dostojnego Arcypasterza przez wszystkie lata wojennego tułactwa wśród obcych.
Z Rzymu na watykańskiej fali radiowej rozbrzmiewa po obu półkulach głos Prymasa Polski, upominającego się o prawa i sprawiedliwość dla napadniętego narodu, zadającego kłam fałszywej propagandzie i podającego światu do wiadomości listę zbrodni dokonanych na polskim narodzie. Jego słynny raport o sytuacji i prześladowaniu Kościoła w Polsce obiega cały świat cywilizowany, wywołując odruch powszechnego oburzenia. W przeddzień wojny Italii z Aliantami kardynał Hlond opuszcza Rzym i osiada we Francji w Lourdes. Przez trzy lata na klęczkach u stóp Niepokalanej, wypraszał dla umęczonego narodu zmiłowanie Boże i ukrócenie bez umiaru cierpień. Sam niepocieszony i ze wszystkiego ogołocony, rodaków garnących się tłumnie do niego, pocieszał dobrym słowem i wspierał ostatnim groszem. Z Lourdes na rozkaz okupanta przenosi się W zacisze benedyktyńskiego klasztoru w Sabaudii, wówczas przez Włochy okupowanej, do miejscowości Hautcombe. Niespodziewanie, po kilku miesiącach Gestapo wywozi go z Hautcombe do Paryża. Dwa miesiące żyje pod ścisłym dozorem policyjnym, w zupełnej izolacji od najbliższych osób, przerywanej jedynie ciągłymi wizytami hitlerowskich wysłanników, nakłaniających trzymanego pod strażą Kardynała do kolaboracji z okupantem i stworzenia wspólnego frontu anty-sowieckiego. Godnie i twardo odpierał Prymas Polski te kolaboracyjne pokusy twierdząc, że „tylko wolna Polska może pertraktować i wchodzić w układy ze swoimi sąsiadami”. Z Paryża Prymas zostaje wywieziony do Bar-le-Duc w Normandii, a następnie do miejscowości Wiedenbruck we Westfalii, stale będąc otoczony policyjnym nadzorem.
Nadchodzi wreszcie Wielkanoc roku 1945. Wojska amerykańskie niespodziewanym manewrem odcinają miejsce w którym przetrzymywano Prymasa Polski. Dowódca amerykańskiego oddziału wpada do mieszkania Kardynała z okrzykiem: „America brings you freedom, Your Eminence!” i oddaje żołnierski salut Purpuratowi, w którego oczach w ten poranek wielkanocny, po raz pierwszy od tylu lat zabłysły łzy radości. Na pokładzie wojskowych samolotów, oddanych przez amerykańskie dowództwo do dyspozycji uwolnionego Prymasa, kardynał Hlond leci najpierw do Paryża, skąd bezzwłocznie udaje się do Rzymu. Nie długo jednak tym razem bawi w Wiecznym Mieście. Pali go gorączka powrotu do kraju, do swej ukochanej owczarni. Nie pomogły usilne nalegania, aby pozostał za granicą i objął duchowe przewodnictwo nad emigracją. Opatrzony przez Papieża pełnomocnictwami wyjątkowymi, które nie miały precedensu w dziejach polskiego Kościoła, w lipcu 1945 roku, Prymas Polski staje na rodzinnej ziemi. Powrót Prymasa elektryzuje katolickie społeczeństwo polskie. Gdziekolwiek się jawi, witają go nieprzebrane tłumy, wśród niebywałego uniesienia i wzruszenia.
Niełatwe miał zadanie Prymas Hlond do spełnienia w Kraju, przez który przewaliła się pożoga wojenna. Szkody zarówno materialne jak i duchowe zadane polskiemu Kościołowi były nie powetowane. Kardynał Hlond czuje jednak w sobie na tyle sił i zapału aby podjąć zadanie rekonstrukcji materialnej i duchowej, a jednocześnie aby stawić czoło nowym trudnościom i niebezpieczeństwom, jakie wyłoniły się w Polsce powojennej. Nie brakło mu sił i odwagi do spełnienia olbrzymiego zadania. Brakło mu jeno żywota, aby dzieło dokończyć, bo tylko 3 lata trudził się dla sprawy Bożej i swego ludu, po powrocie do Ojczyzny. Ale te trzy lata wypełnił ogromem dokonań na miarę historyczną. Urządził przede wszystkim administracyjne sprawy kościelne na odzyskanych Ziemiach Zachodnich, tworząc pięć apostolskich wikariatów i pokrywając cały ten obszar siecią jednostek parafialnych. Tytuł Prymasa związał ze stolicą Państwa Polskiego, przenosząc siedzibę prymasowską z Poznania do Warszawy, sam stając na czele tej metropolii jako arcybiskup warszawsko-gnieźnieński. W uroczystość Wniebowstąpienia dnia 30 maja 1946 roku, Warszawa przeżywała swój historyczny dzień kiedy witała pośród swych ruin swojego pierwszego Prymasa, odbywającego swój ingres na osieroconą od kilku lat stolicę arcybiskupią. Aby ożywić wiarę i pobożność ludu polskiego, kardynał Hlond rzucił hasło poświęcenia całego Narodu Niepokalanemu Sercu Marii. W samą uroczystość Narodzenia Najśw. Marii Panny, we wrześniu 1946 roku, Prymas Polski otoczony całym episkopatem i półmilionową rzeszą pielgrzymów, oddawał w uroczystym akcie poświęcenia całą Polskę w macierzyńską opiekę Królowej Nieba. Kardynał Hlond stwarza specjalną radę prymasowską której powierza troskę o zbieranie funduszów na cel odbudowy zniszczonych przez wojnę świątyń z katedrą warszawską na czele. Był niestrudzony w wizytowaniu parafii i instytucji kościelnych. Głosił słowo boże i udzielał się z konferencjami na każde zawołanie. Nade wszystko, bronił nieustraszenie praw Kościoła i nieustannie odpierał ataki miotane z bezprzykładną zuchwałością na panującego Papieża.
Przez trzy lata stał w ogniu walki nieustępliwej o miejsce dla Boga w Narodzie, na którym położył się złowrogi cień bezbożnego materializmu. Wyznając ewangeliczne wskazanie, że „więcej należy słuchać Boga niż ludzi,” nie lękał się stanąć oko w oko z tymi, co byli wyznawcami i oficjalnymi przedstawicielami przeciwnych poglądów a które on w swych listach pasterskich, tak bezwzględnie smagał i potępiał. Pod tym względem był nieustraszony, rzec by można, aż do zuchwalstwa.
Padł jak żołnierz na posterunku niespodziewanie i w pełni swej działalności i walki o Chrystusowe jutro w Narodzie polskim. Prymas Hlond był jednym z tych, co stwierdzili prawdziwość odwiecznie powtarzanych słów, że „próbą wielkości jest śmierć”. Powalony nagłą niemocą, wśród niewypowiedzianych boleści umierał pogodnie, po prymasowsku, z uśmiechem. Nie bał się ludzi za życia, nie znał trwogi przed śmiercią. Gdy innym zabiegały oczy łzami, konający Prymas dla bezradnych lekarzy i niepocieszonych świadków jego agonii, miał słowa pociechy iskrzące się humorem. Po walkach i trudach prymasowskiego żywota, zamykał spokojnie swe oczy wierząc głęboko, że „Pan Bóg wciągnie go przemocą za uszy do nieba”.
Z Polską żegnał się wzruszającym wyznaniem swej synowskiej miłości dla niej. „Zawsze kochałem Polskę i będę się w niebie za nią modlił”.
Zmarł 22 października 1948 roku, przeżywszy lat 67, w tym 52 lat w zgromadzeniu salezjańskim (od chwili wstąpienia do nowicjatu w 1896), 43 w kapłaństwie, 22 w biskupstwie, i 21 lat jako Kardynał Rzymskiego Kościoła. Ciało Prymasa Hlonda złożono w ruinach warszawskiej katedry. Taka była Jego ostatnia wola.
A. Słomka, Rys biograficzny kardynała A. Hlonda,
w: August kardynał Hlond, Na straży sumienia Narodu.
Wybór pism i przemówień, Warszawa 1999, s. IX-XV.
źródło: http://patrimonium.chrystusowcy.pl/kandydaci-na-oltarze/sluga-bozy-kard-august-hlond/zyciorys/
Kult Najświętszego Serca Pana Jezusa w życiu i nauczaniu kard. Augusta Hlonda
ks. dr Bogusław Kozioł SChr
Motywów do powstania poniższego artykułu jest kilka. Przede wszystkim w bieżącym roku (tj. 2012) przypada 80-ta rocznica odsłonięcia przez kard. Augusta Hlonda, Prymasa Polski w Poznaniu pomnika Wdzięczności, znanego również jako pomnik Najświętszego Serca Jezusa.Pomnik ten został poświęcony 30 października 1932 roku przez Prymas, który przecież był wielkim czcicielem Serca Bożego. Po za tym wydaje się, że ten szczególny rys duchowości kard. Hlonda, jakim jest kult Serca Jezusowego, jest mało znany szerszemu spektrum społeczeństwa. Podkreśla się maryjność Hlonda, a na dalszy plan schodzi jakby jego chrystocentryzm z tym właśnie zabarwieniem miłości wobec Serca Jezusa. Co więcej, ostatnimi czasy pojawiały się głosy krytyki, że jakoby kard. Hlond przez swoją opieszałość, a wręcz upór, uniemożliwił przeprowadzenie intronizacji Serca Bożego w narodzie polskim, co – według prywatnych objawień Rozalii Celakówny – miało uchronić Polskę przed okrucieństwem II wojny światowej.
Niniejsza wersja artykułu jest drugą jego redakcją. Po ukazaniu się artykułu w roczniku Duchowość w Polsce, otrzymałem od mgr. inż. Jacka Sudera, sekretarza generalnego Dzieła Osobistego Poświęcenia NSJ kilka cennych uwag merytorycznych – za które jestem bardzo wdzięczny – a które to naniosłem w niniejszej wersji artykułu. Jak zatem wyglądał kult Najświętszego Serca Pana Jezusa w życiu i nauczaniu kard. Augusta Hlonda, Prymasa Polski?
1. Kontekst historyczny kultu Serca Bożego w duchowości Hlonda.
Sługa Boży kard. August Hlond SDB (1881-1948) żył w czasach, gdy w Kościele rozpowszechniał się bardzo mocno kult Najświętszego Serca Pana Jezusa. Na lata życia i działalności Kardynała przypada m.in. czas wydania dwóch encyklik o Sercu Bożym, w których zasadniczo zawarta została nauka Kościoła o teologii i kulcie Serca Jezusowego. Pierwszą z nich jest encyklika Leona XIII Annum Sacrum z 25 V 1899 roku, napisana z okazji poświęcenia rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu Jezusa. Drugą natomiast jest encyklika Piusa XI Miserentissimus Redemptor z 8 V 1928 roku, w której z kolei jest mowa o obowiązku wynagrodzenia Sercu Bożemu1. Oprócz dokumentów zawierających wykład teologii kultu Najświętszego Serca Jezusa, w okresie życia kard. Hlonda mają również miejsce konkretne fakty z szerzenia tegoż kultu. Warto w tym miejscu wspomnieć poświęcenie Sercu Jezusowemu całego świata, które dokonał papież Leon XIII w 1899 roku, czy też zatwierdzenie przez Stolicę Apostolską w 1907 roku formy kultu Boskiego Serca, jakim był akt intronizacji w rodzinach2.
Nic zatem dziwnego, że kard. Hlond oddychając niejako pobożnością ówczesnegoKościoła, ukierunkowaną na cześć Serca Bożego, sam staje się, jak wyraził to ks. Stanisław Kosiński SDB (1923-1991), „największym czcicielem i propagatorem Najsłodszego Serca Jezusa ostatnich czasów”3 . Natomiast podczas żałobnego przemówienia bp Kazimierz Kowalski (1896-1972) zauważył: „Skąd sercu Prymasa Augusta Hlonda przyszła moc duszo władna, co przywiązała ku niemu serc miliony w kraju i na szlakach wychodźstwa? Płynęła ona z Boskiego Serca Jezusowego. Jemu to zgasły Książę Kościoła od najwcześniejszej młodości zbudował w sercu swoim tron chwały i czujnej miłości. Konieczność i pożyteczność Jego czci w Polsce najlepiej rozumiał. Toteż miłowanie Boskiego Serca przelewało się z serca Prymasa na naród i Rzeczypospolitą, i doprowadziło ją aż do progu poświęcenia się Polski nieskończenie miłosiernemu Sercu Boskiego Zbawiciela”4.
2. Przejawy kultu Serca Jezusa w życiu Prymasa.
Źródeł pobożności ukierunkowanej m.in. na kult Serca Bożego trzeba doszukiwać się w życiu Prymasa jeszcze w pobożności jego rodziców. Później ten rys duchowości został pogłębiony i umocniony przez fakt wstąpienia do Towarzystwa Salezjańskiego. Jak zaznacza to wspomniany powyżej ks. Kosiński, kard. Hlondowi w ukształtowaniu jego duchowości pomógł właśnie fakt, że „znalazł się w zakładach ks. Bosko, wielkiego apostoła i czciciela Najświętszego Serca Jezusowego i Eucharystii. Opatrzność Boża tak pokierowała jego krokami, że miał to wielkie szczęście przez trzy lata przebywać w zakładzie przy bazylice Serca Jezusowego w Rzymie”5.
Fakt ten na tyle wpłynął na duchowość młodego Augusta, że później będąc dyrektorem różnych zakładów salezjańskich, jak również będąc prowincjałem austrowęgierskiej inspektorii, starał się zapalić wszystkich – zarówno swoich wychowanków, jak i współbraci w zgromadzeniu – ideą miłości do Najświętszego Serca Jezusa. Świadczy o tym choćby nawet napisany w czerwcu 1905 roku artykuł do „Wiadomości Salezjańskich” zatytułowany: Najsłodsze Serce Pana Jezusa. W artykule tym Hlond poleca zwrócić uwagę i promuje m.in. Związek mszalny Najsłodszego Serca Jezusowego6 i uważa, że zaangażowanie w to stowarzyszenie sprowadzi obfitość łask Boskiego Serca7.
Kult do Serca Bożego w duchowości sługi Bożego Augusta Hlonda nie zanikł również wtedy, gdy został w 1922 roku administratorem apostolskim Śląska Polskiego. Nie tylko tym kultem sam starał się żyć, ale polecał go innym. Kulminacją tego zaangażowania było uroczyste ofiarowanie w 1923 roku w Królewskiej Hucie (dzisiaj Chorzów) całego Śląska Polskiego Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Akt oddania odbył się w ramach trwającego II Zjazdu Katolickiego, którego zresztą pomysłodawcą był również Hlond. W następujący sposób argumentował to wydarzenie: „Na podziękowanie Bogu za wszystkie łaski udzielone naszej krainie, dla przebłagania Go za jej grzechy i oziębłość religijną, dla wyproszenia zbłąkanym braciom łaski powrotu na drogi ducha Chrystusowego, a wreszcie dla ubłagania szczególniejszej i stałej opieki Bożej dla Śląska i jego ludu zarządzam na niedzielę 9 września uroczyste i publiczne poświęcenie Polskiego Śląska Górnego Najświętszemu Sercu Jezusowemu. Akt ten odbędzie się w Królewskiej Hucie z całą okazałością, wobec przedstawicieli Władz, Wojskowości i wszystkich stanów, po Mszy Św. pontyfikalnej, którą odprawię dla uczestników Zjazdu. Aby zaś i ci, którzy w Zjeździe nie wezmą udziału, mogli się również Najświętszemu Sercu Jezusowemu poświęcić, odbędzie się takież poświęcenie według niżej podanej formuły tego samego dnia we wszystkich kościołach parafialnych”8.
Akt poświęcenia się Najświętszemu Sercu Jezusa, ale tym razem w wymiarze osobistym, został powtórzony przez kard. Hlonda w 1926 roku w dniu jego ingresu podczas objęcia rządów w diecezjach gnieźnieńskiej i poznańskiej9. Kilka lat później – w 1932 roku, Prymas był inicjatorem myśli zbudowania w Poznaniu pomnika Najświętszego Serca Jezusa, który miał być Pomnikiem Wdzięczności, jako wotum narodu za odzyskanie niepodległości. I rzeczywiście pomnik10 taki został ufundowany ze składek całego narodu. Natomiast 30 X 1932 roku, w uroczystość Chrystusa Króla kard. Hlond dokonał uroczystego poświęcenia tegoż pomnika11. Prymas Polski mówił wówczas m.in.: „W tej chwili naród cały skupia się koło Serca Jezusowego, koło Serca, które jest źródłem i symbolem miłości. Niech ten pomnik będzie upomnieniem do jedności, upomnieniem do zgody i snucia tej myśli Bożej poprzez dzieje! Oddajemy ten pomnik uroczyście w straż i opiekę przyszłym pokoleniom z wiarą, że będą wysnuwały naukę i ojczyste motywy do czynów patriotycznych. Sercu Najsłodszemu naród polski niech wierny pozostanie, aby żył na wieki i niech z tego Serca płyną obfite promienie łask i błogosławieństwo”12.
Kolejnym wydarzeniem w życiu kard. Hlonda, które potwierdza jego wielki kult i cześć do Najświętszego Serca Pana Jezusa był zorganizowany przez niego w Poznaniu w 1937 roku I Międzynarodowy Kongres Chrystusa Króla, „będący jednym wielkim hołdem złożonym Sercu Jezusowemu, a równocześnie wielkim rachunkiem sumienia katolików całego świata z ich postępowania i życia, jakże często niezgodnego z dekalogiem i sumieniem”13. Co więcej, kard. Hlond gorąco wierzył, że tylko głębokie oddanie się Sercu Bożemu może przynieść chrześcijanom prawdziwe zwycięstwo. Tak mówił podczas manifestacji religijnej pod Pomnikiem Wdzięczności w Poznaniu 29 VI 1937 roku: „Solidaryzujemy się z działaniem łaski w duszach, z odruchami religijnymi serc, łączymy się z wszelką szczerą inicjatywą pro Deo, z każdą obroną prawd objawionych, z agonią dogorywających za Chrystusa bohaterów. Jesteśmy jednozgodni z nieustraszonymi wyznawcami Chrystusowymi i z wielkodusznością współczesnych męczenników. Ludom przeżywającym kalwarię swych wierzeń ślemy braterskie pozdrowienie: nie braknie nas, gdy nas zawezwą do pomocy przy odbudowie ołtarzy. Za orędownictwem Wspomożycielki Wiernych wspólnie święcić będziemy na tragicznym przełomie epok triumfy Boskiego Serca”14.
Kard. Hlond ślad swojej miłości do Serca Jezusa pozostawił jeszcze w dwóch innych żywych „pomnikach”. Są to dwa zgromadzenia zakonne, którym dzięki staraniom Prymasa został zaszczepiony kult Najświętszego Serca Jezusowego. Tymi zgromadzeniami są: Zgromadzenie Braci Serca Jezusowego i Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej. Pierwsze z nich zostało gruntownie przeorganizowane przez kard. Hlonda, aż po przeredagowanie w 1937 roku konstytucji zakonnych tegoż zgromadzenia15. A w tychże konstytucjach czytamy m.in., że charyzmatem Zgromadzenia Braci Serca Jezusowego jest kult Najświętszego Serca Jezusowego „zwłaszcza przez wynagrodzenie temu Sercu za zniewagi i odpowiadanie własną miłością na bezgraniczną miłość Chrystusa”16.
Drugim zgromadzeniem zakonnym, któremu Hlond wszczepił kult Serca Bożego jest Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej. W pierwszych konstytucjach tegoż zgromadzenia, które również napisał kard. Hlond, czytamy m.in.: „Szczególną uwagę zwracać będą członkowie na należyte rozumienie i pielęgnowanie nabożeństwa do Najświętszego Serca Jezusa”17.
3. Kard. Hlond w prywatnych objawieniach Rozalii Celakówny.
Omawiając zagadnienie związku kard. Hlonda z Najświętszym Sercem Bożym trzeba przywołać jeszcze jeden fakt. Mam tu na myśli osobę Prymasa Polski, pojawiającą się w prywatnych objawieniach sługi Bożej Rozalii Celakówny (1901-1944) i związanym z tym poleceniem przeprowadzenia przez kard. Hlonda intronizacji Serca Bożego w narodzie polskim, co było swoistego rodzaju nowością, gdyż do tej pory znana była jedynie intronizacja w rodzinach. Celakówna twierdziła natomiast, że nadchodzi straszna wojna jako sroga kara za grzechy, a Polska ocaleje jeżeli dokona się w niej potrójna intronizacja Serca Jezusowego – osobista, w rodzinach oraz w narodzie. Jednym z wykonawców tegoż proroctwa miał być kard. Hlond18.
Sługa Boży kard. August po raz pierwszy w objawieniach Rozalii pojawia się w wizji, która miała miejsce we wrześniu 1937 roku. W zapiskach Celakówny można znaleźć następujący opis: „Ten nieznany mówi do mnie: «Patrz, dziecko! Królestwo Chrystusowe przychodzi do Polski przez Intronizację». Po chwili w otoczeniu duchowieństwa i wiernych przyszedł do tego pomnika Jego Eminencja Prymas Polski Kardynał Hlond, a z nim mój Ojciec Spowiednik i Kierownik mej duszy, Ojciec Zygmunt. Gdy Jego Eminencja ukląkł, wtedy Ojciec podał Mu zwój listów, a On je wziął z rąk Ojca do odczytania. […] Za kilka chwil Jego Eminencja odmawiał uroczyście akt ofiarowania całej Polski Najświętszemu Sercu Pana Jezusa, zaczynający się od słów: «O Jezu Najsłodszy, Odkupicielu nasz, Twojemu Boskiemu Sercu polecam Ojczyznę naszą Polskę» – lecz dalej już nie pamiętam. Kończył słowami: «Chwała bądź Boskiemu Sercu”, itd. Na koniec zaintonował pieśń: «Przez śmierć bolesną, Królu wiecznej chwały»”19.
W wizjach z marca i z kwietnia 1938 roku jest kolejne potwierdzenie, że intronizacji Serca Bożego ma dokonać Prymas Polski, dzięki wcześniejszej inicjatywie spowiednika Celakówny o. Kazimierza Zygmunta Dobrzyckiego OSPPE (1900-1976)20. Inicjatywa ta miała polegać na napisaniu i wysłaniu listu do kard. Hlonda, informującego o życzeniu Chrystusa, aby przeprowadzić intronizację w narodzie Najświętszego Serca Bożego. Później Chrystus uściślił, że o. Kazimierz Dobrzycki miał „napisać do Prymasa Polski przez Ojca Generała”21, którym wówczas był o. Pius Przeździecki OSPPE (1865-1942). Czy o. Kazimierz miał jakieś opory przed wysłaniem tegoż listu, czy też na drodze realizacji stanęły jakieś inne przeszkody, nie wiadomo, ale w każdym bądź razie Chrystus w wizjach przynaglał kilkakrotnie sługę Bożą Rozalię, aby ta z kolei nadal zachęcała swojego spowiednika do spełnienia polecenia. W tych przynagleniach, m.in. z dn. 28 III i 4 IV 1939 roku, wyraźnie wymieniany jest kard. Hlond, jako adresat tegoż listu22.
Jak wynika z różnych dokumentów o. Kazimierz przejęty ideą intronizacji, ukazaną przez Rozalię, o wszystkim informował swojego przełożonego, generała zakonu o. Piusa. Ten z kolei uznał, że rzeczywiście stosownym będzie przedłożyć tę sprawę kard. Hlondowi. Uczynił to już wiosną 1939 roku. Kardynał natomiast, chcąc wykluczyć wszelkie podejrzenia o chorobę psychiczną, nakazał, aby Celakówna została zbadana przez lekarza neurologa23.
Ojciec Pius nie zniechęcając się zdrowym dystansem ze strony kard. Hlonda do idei intronizacji Serca Bożego, pisze w końcu 20 IV 1939 roku do Prymasa memoriał z prośbą o dokonanie aktu intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa w narodzie i państwie polskim. Powołując się na Celakównę, choć nazwisko mistyczki nie jest podane, o. Przeździecki wskazuje akt, jako szansę ocalenia Polski przed wybuchem II wojny światowej. „Choćbyśmy wszystkie skarby całego narodu ofiarowali na potrzeby armii; choćbyśmy zawarli przymierze ze wszystkimi narodami Europy; choćbyśmy organizacją obrony narodowej i siły przewyższali wszystkie państwa, na nic się to nie zda wobec zbliżającej się groźby wojennej, jeśli nie przyspieszymy Intronizacji Najświętszego Serca Jezusowego!”24.
Ponieważ list generała paulinów został wysłany do kard. Hlonda, a więc została niejako spełniona jedna z próśb Chrystusa, a Prymas nie spełnił tejże prośby, to w późniejszych wizjach Rozalia w dalszym ciągu odczuwa nacisk o napisanie kolejnego listu, tym razem przynaglającego dokonanie intronizacji. I tak na przykład w liście do o. Kazimierza z dnia 29 VIII 1939 roku Celakówna pisze: „Od pewnego czasu jestem zmuszana jakąś siłą tajemniczą, by Ojcu powiedzieć to, co czuję w duszy, mianowicie to, by Ojciec Drogi napisał list do Jego Eminencji Ks. Kardynała Hlonda, Prymasa Polski, o przyspieszenie Intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa w Polsce. Pan Jezus w ten sposób chce ratować Polskę przed upadkiem”25. W tym samym liście Rozalia zwraca się do samego Chrystusa, aby On sam przekonał kard. Hlonda, co do idei przeprowadzenia intronizacji. „Ty Sam, Panie Jezu, przemów do Jego Eminencji, bo ja jestem za mała i za słaba, by do kogoś mówić”26.
Nie wiadomo z jakich powodów, czy na skutek objawień Celakówny, czy też na skutek realnie wzrastającego niebezpieczeństwa wojny, jeszcze 30 III 1939 roku Komisja Prawna Episkopatu uchwaliła rozpoczęcie przygotowań do intronizacji i wstępnie wyznaczono czerwiec 1940 roku na datę poświęcenia Polski Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Sam kard. Hlond rozważał kilka terminów tejże uroczystości. Miałyby one jednak się odbyć podczas Kongresu Eucharystycznego w Warszawie, który był planowany właśnie na czerwiec 1940 roku. Prymas Polski jednakże akcentował potrzebę należytego przygotowania duchowego całego narodu do aktu intronizacji. W tym celu zostały nawet powołane dwie komisje – dla przygotowania duchowego i organizacyjna. Obydwu komisjom miał przewodniczyć kard. August. Wydarzenia z 1 IX 1939 roku zniweczyły jednak te plany27.
Ciekawym jest fakt, że z chwilą wybuchu II wojny światowej zmienił się ton poleceń, odnoszących się do intronizacji, które słyszała Rozalia Celakówna. Najpierw polecenia Chrystusa były kategoryczne, a później jakby uspakajające, że wszystko dzieje się zgodnie z wolą Boga. Co więcej, wyjaśnienie całej zaistniałej sytuacji jakby współgra z pragnieniem kard. Hlonda odpowiedniego przygotowania narodu do intronizacji. Z tym, że Prymas Polski rozumiał przygotowanie jako przygotowanie duchowe, natomiast z woli Boga to przygotowanie miało polegać na oczyszczeniu poprzez okrucieństwo wojny. Celakówna pod datą 30 IX 1939 roku zapisała następujące słowa Chrystusa: „Czemu się niepokoisz i myślisz po ludzku, czy czas u Boga jest czasem ludzkim, czyż nie przygotowuję serc ludzkich do tej wzniosłej chwili, jaką ma być Intronizacja? Czy sądzisz, jakoby ma zapowiedź nie miała się spełnić, czy nie widziałaś tego wszystkiego, co miało nastąpić, a co się teraz ziszcza? Bądź, dziecko, spokojna, bo to, co cię niepokoi, nie pochodzi z Ducha Bożego. Duch Boży jest duchem pokoju, nie zaś zamieszania. Nie mogło być Intronizacji bez tego oczyszczenia, a to oczyszczenie ma być całkowite, bo Polska popełniała straszne występki, o których wiele wiesz”28.
Rozalia Celakówna do tematu intronizacji w kontekście kard. Hlonda wraca jeszcze raz w zapiskach z dnia 2 I 1941 roku. Jest to jednak raczej zachęta skierowana do jej spowiednika. „To, że Pan Jezus zlecił przeprowadzenie Intronizacji Ojcu mojemu, jest prawdą i ja na to mogę tysiąc razy przysięgać. Ojciec Kochany musi się o to starać u Jego Eminencji Prymasa Polski, a Pan Jezus nigdy Ojca Drogiego nie opuści (…)”29. Wracając jeszcze raz do początku II wojny światowej to po jej wybuchu z kard. A. Hlondem próbował skontaktować się brat Rozalii ks. Rafał Celak. Według jego zeznania najpierw zabrał od o. Dobrzyckiego dokumenty, dotyczące intronizacji Najświętszego Serca, a później próbował dotrzeć do Prymasa. Jednakże na skutek działań wojennych musiał zniszczyć dokumenty będąc niedaleko Brześcia i nie dotarłszy do Warszawy, wrócił do Krakowa. Zresztą odnalezienie w tym czasie w Warszawie kard. Hlonda nie było możliwe. Później, gdy zwierzył się swojej siostrze z tego zniszczenia dokumentów, ta miała się wyrazić, że „chodziło o to, aby zaufać Sercu Pana Jezusa i ogłosić intronizację Serca Bożego w Polsce, mimo, że wojna wybuchła”30.
Natomiast sam kard. Hlond do tematu intronizacji powrócił po wojnie po powrocie do Polski. Już 30 X 1945 roku zgłosił się do niego ks. Dobrzycki i wyraził zamiar szerzenia nabożeństwa do Serca Jezusowego. Po uzyskaniu zgody Komisji Głównej Prymas wyraził zgodę na prośbę ks. Dobrzyckiego, jednakże przestrzegał go, aby ta działalność była zgodna z ideą kultu Serca Bożego, przyjętego i uznanego przez Kościół. Kardynałowi chodziło zapewne o to, aby nie szerzyć idei intronizacji państwa i narodu w ujęciu Celakówny. Naród bowiem po zawierusze wojennej nie był gotowy na tego typu nowatorski kult31.
Po wydaniu tegoż zezwolenia sprawa intronizacji Serca Bożego jakby przycichła na jakiś czas. Dopiero 31 I 1947 roku kard. Hlond przyjął przedstawicieli Dzieła Osobistego Poświęcenia się Najświętszemu Sercu Jezusowemu32, które zawiązało się w Krakowie w 1946 roku za aprobatą kard. Sapiehy. Stowarzyszenie to chciało przekonać Prymasa, że praktyka osobistego poświęcenia się jest w dalszym ciągu konieczna dla Polski i prosili go, aby sprawę przedstawił na Konferencji Episkopatu. Kard. August sprawę tę rzeczywiście wniósł do obrad Konferencji Episkopatu pod koniec kwietnia 1947 roku. Zaproponował wtedy, na co biskupi wyrazili zgodę, aby następny rok kościelny przez poświęcenie się narodu Sercu Jezusowemu stał się Rokiem Zmartwychwstania Duchowego Polski33. Później, tj. 7 V 1947 roku na Ogólnopolskim Zjeździe Przełożonych Zakonnych Zgromadzeń Żeńskich Prymas mówił: „Episkopat postanowił, aby w roku przyszłym, jako przełomowym, poświęcić całą Polskę Najświętszemu Sercu Jezusowemu. Już od Adwentu będzie poświęcony ten rok jako rok pokuty i przebłagania Najświętszemu Sercu Jezusowemu za grzeszny świat. Począwszy od pierwszej niedzieli Adwentu kapłani będą głosić w tym duchu swoje nauki, aby przygotować cały naród polski na ten wielki akt poświęcenia Sercu Jezusowemu całej Polski, które ma nastąpić w sierpniu”34.
Wkrótce jednak ustalenia te zostały zmienione. Biskupi bowiem wyrazili obawę, czy zbyt krótki termin poświęcenia się narodu nie spowoduje, że akt ten ograniczy się jedynie do zewnętrznych obchodów, a zabraknie głębokiego i duchowego przeżycia. Stąd więc Konferencja Episkopatu postanowiła, aby w roku 1948 przeprowadzić jedynie osobiste i rodzinne akty intronizacji. Ogólnonarodowe poświęcenie się Sercu Bożemu odłożono na bardziej stosowny czas. Uznano także, że pierwszym krokiem na drodze do duchowego odrodzenia, a tym samym do intronizacji Serca Bożego, będzie poświęcenie się narodu Niepokalanemu Sercu Maryi, które dokonał uroczystym aktem kard. A. Hlond na Jasnej Górze dnia 8 września 1946 roku. Wspominają o tym m.in. biskupi w wydanym na tę okoliczność liście pasterskim „O osobistym poświęceniu się Najświętszemu Sercu Jezusowemu oraz o jego Intronizacji w rodzinach”35. Uważa się, że do wydania tegoż listu pasterskiego, na którego treść miał duży wpływ kard. Hlond, przyczyniły się także objawienia prywatne sługi Bożej Rozalii Celakówny36.
Sprawa poświęcenia narodu Sercu Bożemu leżała bardzo mocno Prymasowi na sercu. Świadczy o tym m.in. fakt, że dnia 9 I 1948 roku kard. Hlond rozmawiał z papieżem Piusem XII na temat ogłoszenia w całym Kościele roku 1950 jako Roku Jubileuszowego pod hasłem Królestwa Chrystusowego. Jednakże przedwczesna śmierć sługi Bożego kard. Augusta (22 X 1948) stanęła na drodze do realizacji tych planów, a w sposób szczególny do przeprowadzenia tego historycznego aktu, jakim niewątpliwie byłaby intronizacja Serca Bożego w narodzie37. O. Józef Andrasz SJ (1891-1963) w nekrologu po śmierci kard. Hlonda stwierdził: „Śp. Prymas był całe życie entuzjastycznym czcicielem Jezusa Chrystusa. Porywał go zwłaszcza Jego Królewski Majestat, przez który ma prawo panować nad umysłami i sercami narodów. Był inicjatorem i twórcą orędzia o poświęceniu NSJ”38.
4. Kult Serca Bożego w nauczaniu kard. Augusta.
Jeżeli jednak przejrzy się dokumenty pozostawione przez sługę Bożego kard. Hlonda trudno jest odnaleźć miejsca, na podstawie których można byłoby opracować teologię kultu Najświętszego Serca Pana Jezusa, którą głosił Prymas. W różnych wypowiedziach okolicznościowych, czy też enuncjacjach Hlond przede wszystkim zachęcał wszystkich do podjęcia i ożywienia nabożeństwa do Serca Bożego/39/. W tym kulcie widział bowiem ratunek dla świata, nie tylko w sensie od grożącego mu zewnętrznego niebezpieczeństwa, co raczej niebezpieczeństwa zagrażającego ze strony szatana i grzechu. Tak było dla przykładu podczas aktu poświęcenia Górnego Śląska Najświętszemu Sercu Bożemu40, czy też wtedy, gdy kard. Hlond inicjował budowę, a potem odsłaniał pomnik Wdzięczności w Poznaniu41, jak również w wielu innych okolicznościach42.
Sztandarowym dokumentem, który widzi ratunek dla świata, a szczególnie dla Polski, właśnie w oddaniu się Sercu Bożemu przez akt intronizacji, jest wspomniany już wcześniej list pasterski Episkopatu Polski O osobistym poświęceniu się Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Co prawda jest to pismo całej Konferencji Episkopatu Polski, ale przyjmuje się, że kard. Hlond miał znaczący udział przy jego tworzeniu43.
Z pewnością nauczanie kard. Hlonda o Sercu Bożym było w pełni zgodne z tym, czego nauczał Kościół. Świadczą o tym choćby nawet różnego rodzaju wydawane przez niego rozporządzenia z okazji uroczystości związanych z Sercem Bożym, gdzie Prymas bardzo dobitnie nakazywał kapłanom przestrzegać prawa kościelnego, a nawet najdrobniejszych przepisów dotyczących kultu44.
Dla kard. Hlonda Serce Jezusa nie było tylko symbolem miłości, co raczej samą Miłością. „Ta miłość właśnie jest przedmiotem niewidzialnym i nadnaturalnym nabożeństwa do Najsłodszego Serca Jezusowego. Ta miłość właśnie jest słońcem duszy, z którego wychodzą różne promienie, jak pokora, pobożność, czystość; ta miłość jest ogniskiem, które rozgrzewa ludzkość za pomocą swego płomienia i swej potęgi nadnaturalnej; ta miłość jest początkiem i źródłem całego życia Boskiego i człowieczego Pana Jezusa, z niej wypływa wszystko to, co podziwiamy w Słowie Wcielonym w porządku ducha i materii”45.
Ponieważ miłość pragnie zawsze odwzajemnienia, tak więc i Prymas w swoich naukach zachęcał: „Lecz rozmyślanie musi iść w parze z naśladowaniem. Potrzeba […] usiłować wszelkimi sposobami, aby się życie nasze i wszystkie jego objawy przejęły gorliwością i miłością Pana Jezusa, Jego duchem poświęcenia, Jego czystością, łagodnością, pokorą, itd.
Probatio dilectionis exhibitio est operis, mówi św. Grzegorz Wielki. To znaczy: prawdziwa miłość objawia się w uczynkach, a do nich zaliczamy modlitwę i jałmużnę. «Modlitwy twoje i jałmużny twoje wstąpiły na pamięć przed oczyma Bożymi», powiedział niegdyś anioł rotmistrzowi Korneliuszowi (Dz 10, 4), który z całą rodziną i z wszystkimi swoimi poddanymi i przyjaciółmi dostąpił łaski wiary i wiecznego zbawienia. Uczcijmy więc w tym miesiącu Najsłodsze Serce Pana Jezusa: nasze modlitwy niech będą gorliwsze niż kiedykolwiek, jałmużna obfitsza, a Pan Bóg ześle swe łaski i błogosławieństwa na nas, na nasze rodziny i na osoby nam drogie”46.
W myśl więc nauczania kard. Hlonda prawdziwy kult Najświętszego Serca Jezusa przejawia się w naśladowaniu Chrystusa przez miłość czynną i służebną, w nieustannym dążeniu do wzajemnej zgody i jedności, w ciągłym umieraniu dla „samolubstwa” i wykorzenianiu wszelkiego zła, czy też w wierności obowiązkom swojego stanu i powołania. Taka postawa, według Prymasa, będzie najlepszą formą zadośćuczynienia i ekspiacji Najświętszemu Sercu Jezusa. Stąd zatem duchowość Serca Bożego w ujęciu kard. Hlonda ma charakter dynamiczny, ale zawsze bardzo mocno osadzona musi być w realizmie życia prawdziwie chrześcijańskiego. Wszystkie zewnętrzne formy kultu, takie jak: nabożeństwa pierwszo piątkowe, Straż Honorowa, Godzina święta, litania, itd., są dla Prymasa istotną częścią oddawania czci Najświętszemu Sercu Jezusa, ale zawsze stanowią jakby element drugorzędny. Najważniejsza dla niego jest praktyka życia chrześcijanina, która winna dążyć do zgodności z treściami, które się głosi i które wypływają z tych różnych form kultu.
Oczywiście Prymas Hlond nie wyobrażał sobie kultu Serca Bożego bez ścisłej łączności z Jezusem Eucharystycznym. Uważał, że to właśnie w Eucharystii najpełniej objawiła się miłość Serca Bożego. Jednakże temat ten domagałby się oddzielnego opracowania.
Il culto di Sacro Cuore di Gesù nella vita e l’insegnamento di card. Augusto Hlond, il Primate di Polonia L’articolo presenta del servo di Dio come il più grande adoratore e propagatore del culto del Cuore di Gesù. Un evento importante nella vita del Primate erano i revelazioni private della serva di Dio Rozalia Celakówna. Rozalia ha affermato che il Cardinale deve consacrare la Polonia del Sacro Cuore di Gesù per proteggere la nazione dalla guerra. Secondo l’insegnamento del Cardinale Hlond vera adorazione del Sacro Cuore di Gesù si manifesta nella imitazione di Cristo attraverso l’amore attivo, in una costante ricerca di accordo e di unità, in morire all’egoismo, nel eliminare di tutti mali e nella fedeltà ai doveri del proprio stato e di vocazione. Secondo il Primate questa è la migliore forma di riparazione e di espiazione al Sacro Cuore di Gesù.
Przypisy
1 Zob. J. Sypko, Serce Jezusa, w: Leksykon duchowości katolickiej, red. M. Chmielewski, Lublin-Kraków 2002, s.814-815.
2 Zob. J. Pietrzak, Pełnia prymasostwa. Ostatnie lata prymasa Polski kardynała Augusta Hlonda. 1945-1948, t. 1,Poznań 2009, s. 362.
3 S. Kosiński, Kult Eucharystii i Serca Jezusowego w życiu kardynała Augusta Hlonda, „Głos Seminarium Zagranicznego” 1989, nr 2, s. 3.
4 I. Posadzy, W służbie Króla Miłości, w: I. Posadzy, Listy okrężne, opr. B. Kołodziej, t. 2, Poznań 1991, s. 74.
5 S. Kosiński, Kult Eucharystii…, s. 4.
6 Związek Mszalny Najsłodszego Serca Jezusowego był stowarzyszeniem kościelnym zatwierdzonym 27 VI 1888 roku, a powstałym przy salezjańskim kościele Sacro Cuore di Gesù w Rzymie. Stowarzyszenie to miało za cel wspieranie finansowe kościoła, przy którym istniał ten związek, jak również utrzymanie tzw. schroniska, czyli coś w rodzaju bursy dla chłopców. W zamian za te ofiary darczyńcy mieli uczestniczyć w dobrach duchowych stowarzyszenia, które pochodziły z modlitwy salezjanów, a także z odprawianych tzw. Mszy wieczystych w intencji darczyńców.
7 Zob. A. Hlond, Najsłodsze Serce Pana Jezusa, „Wiadomości Salezjańskie” 1905, nr 6, s. 146.
8 Tenże, Orędzie w sprawie II Śląskiego Zjazdu Katolickiego, „Gość Niedzielny” 1923, nr 1, s. 4; zob. S. Kosiński, Kult Eucharystii…, s. 5; tenże, Ks. August Hlond na Śląsku w 60. rocznicę erygowania diecezji katowickiej, „Śląskie Studia Historyczne” 1985, nr 28, s. 16; K. Pietrzyk, Przez Najświętsze Serce Jezusa oddamy świat z powrotem Bogu, „Wiadomości Straży Honorowej Najświętszego Serca Pana Jezusa” 1998, nr 14, s. 11; J. Hojnowski, Słownik kultu Serca Jezusowego, Kraków 2000, s. 96.
9 Zob. S. Kosiński, Kult Eucharystii…, s. 5; K. Pietrzyk, Przez Najświętsze Serce Jezusa…, s. 11.
10 Pomnik Wdzięczności, czyli pomnik Najświętszego Serca Pana Jezusa, stanął w Poznaniu na dzisiejszym placu Adama Mickiewicza. Miał on formę łuku triumfalnego. Od strony frontowej w środkowej wnęce znajdowała się odlana z brązu czterometrowa figura Chrystusa Króla autorstwa Marcina Rożka. Na pomniku wyryto napisy: „Sacratissimo Cordi — Polonia Restituta” oraz „Błogosław Panie naszej polskiej ziemi”. Pomnik został zniszczony przez Niemców podczas II wojny światowej. Dzisiaj w tym miejscu stoi pomnik Poznańskich Krzyży.
11 Zob. S. Kosiński, Kult Eucharystii i Serca Jezusowego…, s. 5; K. Pietrzyk, Przez Najświętsze Serce Jezusa…, s. 11; J. Hojnowski, Słownik kultu Serca Jezusowego, s. 96.
12 [b. autora], Uroczystość odsłonięcie Pomnika Wdzięczności, „Kurier Poznański” 1932, nr 499, s. 2.
13 S. Kosiński, Kult Eucharystii i Serca Jezusowego…, s. 6; zob. K. Pietrzyk, Przez Najświętsze Serce Jezusa…, s. 12; J. Hojnowski, Słownik kultu Serca Jezusowego, s. 96.
14 A. Hlond, Przemówienie podczas manifestacji pod Pomnikiem Wdzięczności na Międzynarodowym Kongresie Chrystusa Króla, „Miesięcznik Kościelny Archidiecezyj Gnieźnieńskiej i Poznańskiej” 1937, nr 10, s. 316.
15 Zob. S. Kosiński, Stosunek kard. A. Hlonda do zakonów, „Studia Towarzystwa Chrystusowego” 1989, nr 2, s. 123-124.
16 Konstytucje Zgromadzenia Braci Serca Jezusowego, nr 6, Poznań 1937.
17 A. Hlond, Ustawy Towarzystwa Chrystusowego dla Wychodźców, w: A. Hlond, Dzieła. Nauczanie 1897-1948, red. J. Konieczny, t. 1, Toruń 2003, s. 398; zob. B. Kozioł, Wszystko dla Boga, wszystko dla dusz… Duchowość Towarzystwa Chrystusowego według o. Ignacego Posadzego TChr, Poznań 2008, s. 351-352.
18 Zob. J. Pietrzak, Pełnia prymasostwa…, s. 363.
19 R. Celakówna, Wyznania z przeżyć wewnętrznych, s. 41-42.
20 „Straszne są grzechy Narodu Polskiego. Bóg chce go ukarać. Ratunek dla Polski jest tylko w Moim Boskim Sercu. Ojciec twój będzie apostołem Mojego Serca. Z Jego inicjatywy Prymas Polski Ksiądz Kardynał Hlond odda całą Polskę Mojemu Sercu. Niech się twój Ojciec nie lęka pisać do Księdza Kardynała Prymasa w sprawie intronizacji”. —Tamże, s. 70.
21 Tamże, s. 207.
22 Zob. tamże, s. 208. „Niech Ojciec twój napisze do Prymasa Polski przez Ojca Generała, by wszystko uczynił dla przyspieszenia Intronizacji. Jasna Góra jest Stolica Maryi. Przez Maryję przyszedł Syn Boży, by zbawić świat, i tu również przez Maryję przyjdzie zbawienie dla Polski przez Intronizację. Gdy się to stanie, wówczas Polska będzie potężną, o którą rozbiją się wszelkie ataki nieprzyjacielskie”. —Tamże, s. 209.
23 Zob. tamże, s. 117.
24 Z. Jabłoński, Dynamika ruchu pielgrzymkowego na Jasną Górę w okresie II Rzeczypospolitej (aneks: Spis miejscowości i parafii — grupy i liczba pielgrzymów z archidiecezji krakowskiej), w: Przestrzeń i sacrum, red. A. Jackowski, Kraków 1996, s. 123.
25 R. Celakówna, Wyznania z przeżyć wewnętrznych, s. 277.
26 Tamże, s. 278.
27 Zob. J. Pietrzak, Pełnia prymasostwa…, s. 363.
28 R. Celakówna, Wyznania z przeżyć wewnętrznych, s. 298.
29 Tamże, s. 374.
30 Zob. www.nspj.jezuici.pl/fragmenty-filmu-rozia (z dn. 22.04.2014).
31 Zob. J. Pietrzak, Pełnia prymasostwa…, s. 363-364. Nowatorskość intronizacji nie należy rozumieć, jako całkowitego novum, ale raczej jako mało znany i rozpowszechniony. Gdyż np. 30 maja 1919 roku król Hiszpanii Alfons XIII odczytał przed Najświętszym Sakramentem akt poświęcenia Hiszpanii Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Konsekracja ta odbyła się na wzgórzu Cerro de los Angeles, w pobliżu Madrytu, u stóp pomnika Najświętszego Serca Jezusowego. W wydarzeniu tym wzięła udział rodzina królewska, cały rząd, przedstawiciele władz cywilnych, religijnych i wojskowych i wielu wiernych. – Zob. www.nspj.jezuici.pl/intronizacja-w-hiszpanii (z dn. 22.04.2014).
32 Dzieło osobistego poświęcenia się Najświętszemu Sercu Jezusowemu było ruchem religijnym zapoczątkowanym przez katolików świeckich, realizującym idee zawarte w widzeniach, jakie miała Rozalia Celakówna. Ruch ten znalazł aprobatę Konferencji Episkopatu Polski w 1948 roku, a także uznanie poprzez pismo Stolicy Apostolskiej z 22 X 1948 roku. — Zob. J. Hojnowski, Słownik kultu Serca Jezusowego, s. 68-69.
33 Zob. J. Pietrzak, Pełnia prymasostwa…, s. 364.
34 A. Hlond, Przemówienie na Ogólnopolskim Zjeździe Przełożonych Zakonnych Zgromadzeń Żeńskich, Jasna Góra, 7 maja 1947 roku, w: Acta Hlondiana, t. 2, cz. 2, s. 177; zob. S. Kosiński, Kult Eucharystii i Serca Jezusowego…, s. 6.
35 Zob. J. Pietrzak, Pełnia prymasostwa…, s. 365; S. Kosiński, Kult Eucharystii i Serca Jezusowego…, s. 6.
36 Zob. J. Hojnowski, Słownik kultu Serca Jezusowego, s. 46.
37 Faktycznie w historii Kościoła w Polsce intronizacja w narodzie, czy raczej poświecenie się narodu Sercu Jezusowemu, dokonywała się trzykrotnie. Po raz pierwszy miało ono miejsce w Częstochowie 27 VII 1920 roku. Biskupi polscy pod przewodnictwem Prymasa kard. Edmunda Dalbora (1869-1926), chcieli uprosić u Boga ratunek dla kraju w obliczu inwazji bolszewickiej. Ponownego aktu poświęcenia Polski Sercu Bożemu dokonano w Krakowie 3 VI 1921 roku na Małym Rynku. Było to z okazji przeżywanych uroczystości konsekracji bazyliki Najświętszego Serca Jezusowego. Wreszcie po raz trzeci aktu poświęcenia dokonał Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński (1901-1981) 28 X 1951 roku, w uroczystość Chrystusa Króla. Poświęcenia dokonano równocześnie we wszystkich kościołach i kaplicach (również zakonnych) w Polsce. — Zob. J. Hojnowski, Słownik kultu Serca Jezusowego, s. 196-197.
38 J. Pietrzak, Pełnia prymasostwa…, s. 366-367.
39 Zob. A. Hlond, Najsłodsze Serce Pana Jezusa, s. 146; tenże, W sprawie nabożeństw z okazji poświęcenia pomnika Najśw. Serca Jezusowego w Poznaniu, „Miesięcznik Kościelny Archidiecezyj Gnieźnieńskiej i Poznańskiej” 1932, nr 10, s. 93-94; tenże, Z przemówienia wygłoszonego w bazylice Montmartre w Paryżu do polskich emigrantów, w: A. Hlond, Dzieła, s. 424-425.
40 Zob. tenże, Akt poświęcenia się Górnego Śląska Najświętszemu Sercu Jezusowemu, „Gość Niedzielny” 1923, nr 1, s. 5.
41 Zob. tenże, W sprawie nabożeństw z okazji poświęcenia pomnika Najśw. Serca Jezusowego w Poznaniu, s. 93-94.
42 Zob. J. Hojnowski, Słownik kultu Serca Jezusowego, s. 97; S. Kosiński, Kult Eucharystii i Serca Jezusowego…, s. 7.
43 Zob. Konferencja Episkopatu Polski, List pasterski: O osobistym poświęceniu się Najświętszemu Sercu Pana Jezusa, „Wiadomości Archidiecezjalne Warszawskie” 1947, nr 12, s. 225-230. W pracach nad tymże Listem pasterskim uczestniczyli także o. Z. Dobrzycki i bp K. Radoński (1883-1951). – Przyp. wł.
44 Zob. A. Hlond, W sprawie aktu zadośćuczynienia na uroczystość Serca Jezusowego, „Miesięcznik Kościelny Archidiecezyj Gnieźnieńskiej i Poznańskiej” 1928, nr 6, s. 31.
45 Tenże, Najsłodsze Serce Pana Jezusa, s. 146.
Druk: nspj.jezuici.pl
oraz wersja drukowana: „Duchowość w Polsce” 14(2012), s. 237-248.