BP STANISŁAW STEFANEK TCHR – DUSZPASTERZ DIECEZJALNY WSPÓLNOT DZIEŁA INTRONIZACJI NAJŚWIĘTSZEGO SERCA PANA JEZUSA
Bp Stanisław Stefanek (1936 – 2020) – doktor teologii, członek Prezydium Papieskiej Rady Rodziny, wiceprzewodniczący Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny.
Urodził się 7 maja 1936 r. w Majdanie Sobieszczańskim (woj. lubelskie), wyświęcony na kapłana w Towarzystwie Chrystusowym 28 czerwca 1959 r. w Poznaniu, mianowany biskupem tytularnym Forilimpopoli (we Włoszech). Ustanowiony został biskupem pomocniczym w Szczecinie 4 lipca 1980 r., konsekrowany przez biskupa szczecińsko-kamieńskiego Kazimierza Majdańskiego 24 sierpnia 1980 r. w katedrze szczecińskiej.
W latach od 1993 do 2008 dyrektor Instytutu Studiów nad Rodziną Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie (obecnie UKSW). Został mianowany biskupem łomżyńskim w dniu 26 października 1996 r., a uroczysty ingres do katedry łomżyńskiej odbył 17 listopada 1996 r. Jego zawołanie biskupie to: „In omnibus Christus”.
W trakcie pełnienia urzędu ordynariusza łomżyńskiego utworzył Katolicki Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy, Centrum Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego oraz Okno Życia. Promował ruchy prorodzinne, takie jak Ruch Rodzin Nazaretańskich, Domowy Kościół i wspólnoty Focolari. Zainicjował otwarte studium dla małżonków, a także Marsze dla Życia oraz Dni Młodzieży. Przyczynił się do powstania Radia Nadzieja. Decyzją Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego z dn. 2.10.2009 r. odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Dnia 11 listopada 2011 r. po zakończeniu posługi biskupa diecezjalnego przeszedł na emeryturę jako biskup senior. Nie zaprzestał posługi sakramentalnej, w dalszym ciągu aktywnie podejmował działania duszpasterskie, zwłaszcza na rzecz rodzin. Głosił katechezy, rekolekcje i konferencje. Był autorem wielu publikacji o duchowości małżeńskiej i rodzinnej, a także brał aktywny udział w audycjach TV Trwam i Radiu Maryja. Biskup senior diecezji łomżyńskiej Stanisław Stefanek zmarł w Lublinie po ciężkiej chorobie w wieku 84 lat. Trumna z ciałem Biskupa została złożona w Katedralnej Krypcie Biskupów Łomżyńskich pod posadzką Kaplicy Matki Boskiej Pięknej Miłości.
Bp Stanisław Stefanek sprawował patronat nad Wspólnotami Dzieła Intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa w diecezji łomżyńskiej na przestrzeni ćwierć wieku.
W uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa w Kościele Katedralnym w Łomży przewodniczył Eucharystii w intencji rozwoju Dzieła Intronizacji oraz spotkaniom modlitewnym Wspólnot. Za czasów Jego posługi pasterskiej w parafii Brańszczyk, w 1998 roku, odbyła się pierwsza Intronizacja Najświętszego Serca Pana Jezusa na terenie diecezji łomżyńskiej.
W 2003 roku, w 25. rocznicę pontyfikatu Ojca Świętego Jana Pawła II, w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łomży bp Stanisław Stefanek przewodniczył uroczystej Intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa z udziałem władz kościelnych i świeckich z poświęceniem Bożemu Sercu miasta Łomża i całej diecezji. Nauki przygotowujące do uroczystości wygłosił o. Jan Mikrut CSsR.
Współpraca biskupa z o. Janem w odniesieniu do przesłania Serca Jezusa do narodu polskiego przekazanego przez krakowską mistyczkę, Czcigodną Służebnicę Bożą Rozalię Celakównę zaowocowała rozwojem Dzieła Intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa w Polsce.
Po śmierci o. Jana Mikruta w 2013 r. bp Stanisław Stefanek podjął odpowiedzialność za Wspólnoty Dzieła Intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa. Służył swoją obecnością i otaczał opieką pasterską. Przewodniczył ogólnopolskim uroczystościom oraz czuwaniom na Jasnej Górze i w Świętym Krzyżu. Głosił rekolekcje dla animatorów i członków Wspólnot w wymiarze diecezjalnym i ogólnopolskim. W swoim nauczaniu przypominał m.in. o potrzebie stałej adoracji Najświętszego Sakramentu, która jest kluczem do Serca Jezusowego.
Bp Stanisław Stefanek cierpliwie tłumaczył kwestie Dzieła, o które był zatroskany. Przypominał, jak należy rozumieć słowa Pana Jezusa skierowane do Rozalii: „intronizacja nie jest tylko formułką zewnętrzną, ale ona ma się odbyć przede wszystkim w każdej duszy”. Bp Stanisław Stefanek wyjaśniał ideę Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana wypowiedzianego z okazji podwójnego jubileuszu: Roku Miłosierdzia i 1050. Rocznicy Chrztu Polski w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Podkreślał, że przyjęcie panowania Jezusa, uznanie Go swym Królem i Panem,ma wielkie znaczenie dla nas Polaków: „Ten Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana jest początkiem Dzieła Intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa tak w narodzie polskim, jak i na całym świecie”. Jest to zadanie duchowej pracy nad sobą i nad narodem w wymiarze społecznym, szczególnie dzisiaj, kiedy niszczone są wartości chrześcijańskie i narodowe w życiu publicznym.
We wrześniu 2019 roku, u podnóża Tatr, w ośrodku Redemptorystów w miejscowości Brzegi-Rynias, bp Stanisław wygłaszając konferencje przybliżające życie i duchowość Świętego Józefa, patrona rodzin, poprowadził ostatnie ogólnopolskie rekolekcje dla Wspólnot.
Od 2020 r. z inicjatywy bpa Stanisława Stefanka pierwotna nazwa „Wspólnoty dla Intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa” została zmieniona na „Wspólnoty Dzieła Intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa”.
23 października 2019 r. bp Stanisław Stefanek podczas uroczystości intronizacyjnych w parafiach Kuczyn i Jedwabne wygłosił ostatnie homilie. Królowanie Jezusa Chrystusa w życiu osobistym, rodzinnym, społecznym, państwowym i narodowym ukazał w słowach: „Władza Chrystusa bierze początek z tajemnicy Krzyża i Zmartwychwstania, i wyraża się w miłości i prawdzie. Królować to znaczy służyć, to znaczy kochać i oddać swoje życie za innych“.
Głoszone homilie, konferencje i wypowiedzi pozostają żywe w naszej pamięci, a także dostępne dla wszystkich zainteresowanych odkrywaniem nauczania śp. bpa Stanisława Stefanka, pasterza naszej diecezji i przewodnika duchowego Wspólnot.
Króluj nam, Chryste!
Wspólnota Dzieła Intronizacji NSPJ
Bp Stanisław Stefanek TChr
Jubileusz 25-lecia pontyfikatu Jana Pawła II
Intronizacja Najświętszego Serca Pana Jezusa
w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego – 16 października 2003 roku
Ty jesteś Piotr – Opoka, na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi będzie rozwiązane w niebie (Mt 16, 18-19).
Najmilsi w Panu! Najpierw niech serce nasze wypełni świadomość i radość, że znaleźliśmy się w historycznym momencie dziękczynienia za 25 lat posługi na Stolicy Piotrowej Jana Pawła II, że doczekaliśmy się takiej chwili, w której możemy przeżywać ten wyjątkowy w dziejach Kościoła jubileusz. Radość, że znaleźliśmy się tu, w świątyni, w której w sposób szczególny głoszone jest orędzie Bożego Miłosierdzia w naszej ukochanej Łomży. Na tych błoniach 4 czerwca 1991 roku stał On – Jan Paweł II – sprawując Eucharystię. To miejsce stało się wtedy widocznym znakiem całego miasta, Polski i świata.
Dziś sanktuarium wypełniają wierni i poczty sztandarowe, które czytelnie uświadamiają nam fakt, że jesteśmy społecznością zorganizowaną, bo każdy sztandar jest takim znakiem i taką pełni rolę – gromadzi i opisuje wspólnotę. Obecni są również reprezentanci różnych środowisk z władzami miasta na czele. Jesteśmy więc zorganizowaną, miejską społecznością. Mamy również świadomość, iż w sposób szczególny miasto Łomża odpowiedzialne jest za przewodzenie całemu Kościołowi łomżyńskiemu. To dobrze, że roznosi się nasz głos przez fale radiowe do wielu domów, do wielu parafii. A tam, o tej porze, w każdej świątyni sprawowana jest Eucharystia. Dzięki temu nasze zjednoczenie w Bogu, Chrystusowy Wieczernik jest jeszcze liczniejszy. Tak jak tu, w znaku zjednoczonej Łomży, tak w każdej świątyni, także na Placu Świętego Piotra w Watykanie – ta cząstka Kościoła partykularnego przez sprawowanie Eucharystii jest tym Kościołem, o którym słyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii św. Mateusza, o którym pisze św. Łukasz w Dziejach Apostolskich.
Od początku swego istnienia Kościół przeżywa z jednej strony ogromne poczucie bezpieczeństwa, komfort i pewność, że bramy piekielne go nie przemogą, a z drugiej strony doznaje próby wiary i cierpliwości, daje wielką ofiarę poprzez niezliczoną ilość męczenników, przeżywa najrozmaitsze wstrząsy wewnętrzne, rozdarcia, schizmy, apostazje, zgorszenie. Taka jest nasza świadomość i taka radość, bo w glinianych naczyniach możemy nosić skarb niezmierzony.
Jakie prawdy należy rozważyć w tym historycznym momencie? Idąc za wskazaniem Ewangelii Mateuszowej, mamy wejść między uczniów, którzy zgromadzili się wokół Jezusa pod Cezareą Filipową, i mamy zdać egzamin, tzn. odpowiedzieć na pytanie, które Chrystus stawia: Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? Jesteśmy otoczeni apostołami i przeżywamy chwilę ustanowienia Głowy Kościoła. Przed rozpoczęciem Eucharystii podziękowaliśmy Bogu i Jego Matce za tę Głowę Kościoła. Dziękowaliśmy na kolanach, odmawiając Różaniec święty, śpiewając uroczyste „Te Deum”. W tej chwili, w uświadomieniu wspólnotowym dziękujemy za Kościół, który zbudowany jest na widzialnym znaku jedności – na Opoce.
Jest pewien argument, wprawdzie negatywny, ale trzeba go przypomnieć. Widzimy, jak różne wspólnoty przez wieki odłączały się od Kościoła Chrystusowego. Jednym z pierwszych haseł, które zbuntowane wspólnoty wygłaszały, było odrzucenie Głowy, odrzucenie prymatu papieskiego, roli Piotra. Taki fałszywy krok spowodował, iż te wspólnoty rozpadały się na niekończącą ilość najrozmaitszych grup, sekt. Teraz wszystkie chętnie nazywają się kościołem, zapożyczając sobie nazwę z Chrystusowej wspólnoty. Powtarzam, jest to argument negatywny i pewne ostrzeżenie dla nas, historycznie bardzo bogato udokumentowane. Równocześnie jest to pozytywne zaproszenie do tego, byśmy weszliwewnątrz naszej wspólnoty, poznali siebie i z tym większą świadomością zaczęli odpowiadać na pytanie Jezusowe: Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? Od poprawnej odpowiedzi na to pytanie zależy nasze trwanie przy Głowie i zależy nasza żywa, bardzo żywa chrześcijańska miłość ku Bogu i człowiekowi.
Jeszcze jeden argument negatywny – po to, żeby się tym bardziej zmobilizować. Obserwujemy we współczesnym Kościele katolickim pewne tereny wyziębienia, w których ludzie ochrzczeni zapominają o Bogu, o ładzie moralnym, lekceważą święte zobowiązanie oddawania czci Bogu, lekceważą niedzielę, bagatelizują wierność małżeńską. Są to obszary wyschłe, wyziębione. Także na tych terenach, gdybyśmy się bliżej zatrzymali, zawsze dostrzeżemy bardzo charakterystyczną prawidłowość. Tam, gdzie ludzie błędnie odpowiadają na pytanie: kim jest Jezus Chrystus, tam stawiają wielki znak zapytania na temat roli Piotra, papieża, wręcz kontestują jego nauczanie, wyciszają jakikolwiek głos z Watykanu. Jest to bardzo charakterystyczne, wielce niepokojące zjawisko.
Jeżeli więc my, jako żywy Kościół, chcemy od nowa uradować się naszą wspólnotą, patrząc w przyszłość, to znów – powtarzam – odpowiedzmy na pytanie: Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? Odpowiedź Apostoła brzmi: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego.
Najdrożsi! A dla nas, tu zgromadzonych w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łomży, jaka jest na tę chwilę powinność? Jaką odpowiedź dać Jezusowi, abyśmy mogli z nadzieją patrzeć na jutro naszej rzeczywistości?
Usłyszeliśmy bardzo piękny komentarz i padło wiele słów związanych z pobytem, z modlitwą Ojca Świętego na naszym terenie. Usłyszeliśmy też opinię o naszej Diecezji zredagowaną przez Prymasa Polski. Można by ją zamknąć w słowach: dynamika, rozbudowa… I to jest powód do radości.
Charakterystyczna dla naszego środowiska jest najogólniej rozumiana przynależność do parafii. Jestem przekonany, że 99 % mieszkańców naszego terenu wie, do jakiej parafii należy, co wcale nie jest tak oczywiste w wielu dużych miastach Polski czy świata. To świadczy o naszej świadomości, że jesteśmy chrześcijanami, że jesteśmy katolikami, że mamy parafię. Tę świadomość wypowiadamy dosyć wysokim procentem uczestnictwa w niedzielnych Mszach świętych, poprzez korzystanie z sakramentu Bożego Miłosierdzia przy okazji Wielkiej Nocy. Można dokładnie powiedzieć, jaki procent wiernych, którzy mogli być u spowiedzi, zlekceważyło ten obowiązek. My jesteśmy tą wspólnotą, która wie, że należy do Piotra, i że za nim odpowiemy Jezusowi: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego.
Ale – i tutaj spójrzmy krytycznie na siebie – czy rzeczywiście w codziennym, bardzo osobistym życiu, konsekwentnie postępujemy w ślad za tą świadomością? W ostatnich dziesiątkach lat mamy wiele sygnałów, które mówią o tym, iż łatwo poddajemy się fali nastroju i obyczaju społecznego. A przy tym mamy wszyscy poczucie pewności, że jesteśmy chrześcijanami. Mimo tej pewności trudno nam stanąć twarzą w twarz z Jezusem i powiedzieć Mu: Ty jesteś Mesjasz, zwłaszcza, gdy to Ty jesteś Mesjasz wymaga konsekwentnej postawy z naszej strony. Trzeba nam bowiem przeczytać najpierw Dziesięć Przykazań, a potem Osiem Błogosławieństw i znaleźć się we wnętrzu tej duchowości, która jest bardzo konkretnym wyznawaniem Boga w obyczaju, w cywilizacyjnym zachowaniu każdego z nas. Co więcej, mamy jeszcze jedną świadomość, iż ta odpowiedź osobista może być dla nas coraz trudniejsza. Dlaczego? Ponieważ ostatnie dziesięciolecia wieją na nas tym „wiatrem”, który wysusza z wartości i religijnych praktyk wiele regionów należących do Kościoła.
Nie czas dzisiaj mówić o tym „wietrze” głębiej i szerzej. Ale spękana, spragniona Boga ziemia, została przykryta sztucznym dywanem świeżej, zielonej trawy po to, aby było piękniej. Tak dzieje się na wielu terenach zwłaszcza zachodnich krajów Europy. Narzucono nam pewną ogładę cywilizacyjną. Wyłączono żywą religię, żywe związanie z Bogiem i w to miejsce zainstalowano nam nowoczesne środki po to, abyśmy nie mieli świadomości, że należymy do ludzi ubogich duchem. Nazywa się to humanizmem. Oczywiście nie wymaga on żadnej pielęgnacji: bo sztuczna trawa, piękny trawiasty, suchy dywan, może latami leżeć, najwyżej go od czasu do czasu przetrzepiemy. On nie wymaga nawożenia, przycinania, podlewania, on nie ma korzeni. Przez te nowoczesne obyczaje staliśmy się taką sztuczną otuliną. Dlatego coraz trudniej będzie nam powiedzieć Jezusowi: Ty jesteś Mesjasz. Dlatego coraz trudniej będzie nam osobiście stanąć przed Jezusem i mieć takie przeświadczenie: „Jezus jest moim Panem”.
Osobiście wielokrotnie doznaję szczególnej pociechy, gdy przychodzi do mnie ktoś w starszym czy młodszym wieku i zaczyna rozmowę od takiej bardzo prostej informacji: o swojej wierze. To są krótkie pytania: Jak ja wierzę? Kim jest dla mnie Bóg? Coraz częściej mamy świadomość, że nie wystarczy ogólne przynależenie do parafii. Potrzebna jest każdego dnia osobista, bardzo osobista rozmowa z Bogiem. Potrzebne jest umawianie się z Bogiem na mądre rozwiązania życiowe.
Najdrożsi! Teraz jeszcze dwa dopowiedzenia. Najpierw zwróćmy uwagę na fakt, iż za chwilę poszczególne stany, środowiska naszego Miasta powiedzą Jezusowi: „Ty jesteś Panem”, oświadczając, że z tym wyznaniem trzeba iść każdego dnia i zdawać egzamin. Trzeba mądrze odpowiadać na pytanie Jezusa spod Cezarei Filipowej. To jest intronizacja, to jest zaproszenie Jezusa do serca, na mój osobisty tron, tam, gdzie w moim sercu jest dla Niego miejsce.
Chciałbym, aby ten moment, który za chwilę będzie naszym wspólnym, społecznym, poważnym aktem, rozpoczął pogłębioną pracę duchową nad naszym osobistym powiązaniem z Bogiem. Bo jeszcze trochę czasu minie, a nie tylko w rozmowach rodzinnych, ale i w życiu społecznym będziemy udawać, że Łomża nie była nigdy ochrzczona i zawsze należała do społeczeństwa, które posługuje się jakimś dziwnym językiem, bez imienia Boga, bez znaku Krzyża świętego, bez odniesienia do Przykazań Bożych i bez jasnego uwielbienia Chrystusa, zwłaszcza niedzielną Mszą świętą.
Tak więc pierwszym dopowiedzeniem, jest wskazanie na ten akt społeczny, którym rozpoczynamy wielką pracę nad pogłębianiem naszego łomżyńskiego skarbu, gromadzonego już od tysiąca lat. W 2009 roku przypadnie tysiącletnia rocznica śmierci św. Brunona – Apostoła naszych ziem. Właśnie w relacji do tej rocznicy, w sposób szczególny, czujemy odpowiedzialność za ziarno zasiane przez Misjonarza Męczennika, wielkiego Europejczyka, wielkiego Patrona ładu międzynarodowego, mediatora między Polakami i Niemcami, mediatora w Imię Chrystusa, w imię przyjaźni ludzkiej. To, co dzisiaj się dzieje w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łomży, jako akt uroczysty, w mocy władzy miasta i reprezentacji społecznych, to jest nasze rozpoczęcie pracy w odniesieniu do millennium św. Brunona.
Dlatego tak bliskie nam są prace wykopaliskowe, którymi zajmują się specjaliści na Wzgórzu św. Wawrzyńca, a także nowa budowa świątyni pw. św. Andrzeja Boboli. Będzie to najbliższy świadek tamtej pierwszej świątyni. Będzie to równocześnie symbol łomżyńskiego XXI wieku w nawiązaniu do innego misjonarza naszych ziem, też męczennika, tym razem zakonnika, Polaka, Jezuity – św. Andrzeja Boboli. On w Łomży przez cztery lata był dyrektorem szkoły dla młodzieży, tu głosił kazania, siał ziarna Ewangelii, namawiając do osobistej odpowiedzi Jezusowi na pytanie: Za kogo Mnie uważacie? To jest nasz program. Dlatego tak energicznie wchodzimy w ten przepiękny teren, ażeby przedłużyć widoki oznaczone Katedrą, innymi świątyniami, Sanktuarium Miłosierdzia Bożego i łomżyńskimi błoniami. Błonia te będą mówić wieki całe o odwadze ówczesnych władz i o ofiarnym wysiłku kapłanów. Wchodzimy w to dziedzictwo i chcielibyśmy je niezwykle pieczołowicie zachować, rozwinąć i ukazać przyszłym pokoleniom.
Teraz drugie dopowiedzenie, chociażby w największym skrócie. Każdego ucznia trzeba przygotować do egzaminu. Jeżeli Chrystus powiedział: będziecie uczniami moimi, jeżeli powiedział Apostołom: idźcie i nauczajcie, to powiedział: idźcie i ustanawiajcie uczniów, idźcie i sprawiajcie, by każdy umiał zdać egzamin, by prawidłowo odpowiadał na Jego pytania. Jeżeli taka jest nasza powinność, to wejdźmy w szczegóły. Będziemy do tych szczegółów wracać wielokrotnie w najbliższych miesiącach i latach.
Zatrzymajmy się najpierw przy dzieciach, które idą do I Komunii św. Mamy najmłodszych wprowadzić w osobisty kontakt z Chrystusem. To jest bardzo ważny teren, a dzisiaj wcale niełatwy i mimo tej tradycyjnej poprawności nie do końca uspokajający nasze serca. I Komunia św. – wtedy już dziecko musi umieć rozmawiać i odpowiadać na pytania Jezusa. Musi się tego uczyć.
Drugi okres szczególnej pracy to sakrament bierzmowania. Stąd taki, już wieloletni wysiłek, aby w sposób prawidłowy dojść do każdego z tych młodych ludzi i nauczyć ich mówienia o Bogu i do Boga własnym życiem i własnymi słowami w czasie modlitwy. To czas bierzmowania.
Jest wreszcie czas najmniej w tej chwili przez nas widziany i bardzo rozmaicie organizowany: to jest czas przygotowania do małżeństwa. Ile mamy odpowiedzialności nie tylko wobec tej drugiej osoby, której mam powiedzieć: „biorę sobie ciebie za męża / za żonę”. Tak, ale żeby ta decyzja była skuteczna i trwała, trzeba najpierw powiedzieć: „bierzemy Chrystusa do siebie, wprowadzamy Go na tron naszych młodych, rozkochanych serc”. Dopiero wtedy, kiedy On zostanie intronizowany między małżonkami, dopiero wtedy można powiedzieć: Nasze serca nigdy nie zwiędną i nie zmrozi je jakakolwiek pomysłowość współczesnych obyczajów. Będziemy żywym społeczeństwem, które cieszy się rumieńcem zdrowych rodzin. To bardzo ważny okres, bardzo ważny trzeci obszar naszej pracy.
Wreszcie czwarty etap, najdłuższy, po zawarciu małżeństwa, tj. duszpasterstwo rodzin, szczególnie młodych małżeństw. Na tym terenie pojawi się Chrzest św., pojawi się każda rodzina, która niesie dziecko do źródeł odrodzenia. To jest praca wśród szerokich środowisk wiernych wg rozmaitych programów. Są różne wspólnotyi grupy: jest Odnowa w Duchu Świętym, Kościół Domowy, są Rodziny Nazaretańskie, Koła Różańcowe iinne wspólnoty modlitewne. Wszystkie te prace musimy w jakiś sposób nie tylko koordynować, ale je zaadresować w jedno miejsce – prowadzić na spotkanie z Chrystusem.
Idziemy uczyć się zdawania egzaminu. Osobista, moja z Jezusem więź i odpowiedź: Ty jesteś Mesjaszem. Bardzo ważny i bardzo odpowiedzialny dla wielu animatorów, a przede wszystkim dla duszpasterzy program. Wypowiadam go z całą świadomością, wypowiadam go rozradowany, że może go usłyszeć Łomża, że mogą go potwierdzić stojące poczty sztandarowe, że za chwilę będą mogły powtórzyć słowa zawierzenia, słowa zaproszenia, słowa intronizowania, słowa meldunku i gotowości, będą mogły je powtórzyć kolejne usta począwszy od kapłańskich, a skończywszy na głosie pana prezydenta. Zapraszam więc wszystkich przedstawicieli, niech staną przed Chrystusem i niech powiedzą: Ty jesteś Panem, Ty jesteś Mesjaszem! Tak my uważamy, bo tak nam mówi Piotr Opoka, bo tak nam mówią wieki, bo tak Ty mówisz w mocy Ducha Świętego. Amen.
Biskup Stanisław Stefanek TCHR
Intronizacja Najświętszego Serca Pana Jezusa
Skąd się wzięła idea intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa w naszej Ojczyźnie?
– Trzeba by najpierw uściślić sposób określania tego duchowego przedsięwzięcia, które w ostatnich latach doczekało się kilku definicji. Podsumowując te propozycje, będziemy mówić o królowaniu Jezusa Chrystusa przez Intronizację Jego Boskiego Serca. Sama idea jest zapisana w źródłach biblijnych. To sam Chrystus powiedział: „Gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie” (J 12, 32), a także mamy w wizji św. Jana ukazanie Chrystusa Zmartwychwstałego jako Króla królów i Pana panów, „a na szacie i na biodrze swym ma wypisane imię Król królów i Pan panów” (Ap 19, 16).
W ostatnim wieku w sposób szczególny prawda o królowaniu Jezusa przez ukazywanie miłości Jego Najświętszego Serca została przypomniana i rozpowszechniona po objawieniach przekazanych św. Małgorzacie Marii Alaqoque i przez ustanowienie Święta Chrystusa Króla w 1925 przez papieża Piusa XI. Najbliższą racją, dla której idea Intronizacji podjęta jest w Polsce, są teksty sł. Bożej Rozalii Celakówny i jej przesłanie przekazane przez kierownika duchowego na ręce prymasa Polski kard. Augusta Hlonda. Przesłanie to odżyło w wymiarze duszpasterskim i społecznym w czasach powojennych, zwłaszcza gdy naród polski – zawsze przyznający się do wiary w Boga, do życia w sakramentalnej jedności Kościoła – doznaje szczególnych ataków ze strony cywilizacji laickiej. Sekularyzacja, która przyjmuje cechy ataku zorganizowanego przez centra strukturalnego grzechu, nasila się z takimi skutkami, które obserwujemy w naszym społeczeństwie.
Jak rozumiećsłowa Rozalii Celakówny, która pisze wyraźnie, że „intronizacja nie jest tylko formułką zewnętrzną, ale ona ma się odbyć przede wszystkim w każdej duszy”?
– Przekaz sł. Bożej Rozalii Celakówny zwraca uwagę na istotę całej pracy duchowej, którą podejmujemy, przygotowując każdego z członków Kościoła do Aktu Intronizacji. W jakimś wymiarze trzeba najpierw mówić o odnowieniu przyrzeczeń chrzcielnych, czyli osobiście jako dorosły człowiek staję przed chrzcielnicą i przyjmuję dar łaski, a także zobowiązania życia według ładu, który Jezus przyniósł w dziele odkupienia. Dlatego formuła zewnętrzna jest tylko deklaracją, a istotą jest praca duchowa, czyli przyjęcie tego programu, który Jezus Zbawiciel przyniósł całemu światu. W szczególny sposób przypomnieliśmy sobie ten akt chrztu w tym roku, gdy świętujemy Jubileusz 1050–lecia Chrztu Polski. Ale jest to nawiązanie do ogólnej zasady życia duchowego. Każdy z nas jest autonomiczna osobą i przed Bogiem nigdy nie może występować w tłumie, ale winien opowiadać się po stronie ładu Bożego w indywidualnych decyzjach i właściwym stylu indywidualnego życia.
Na czym polega koncepcja Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana?
– Koncepcja Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa na Pana zrodziła się z pewnego rodzaju podsumowania pracy duchowej ostatnich dziesiątków lat w Polsce i jest zaproszeniem różnych środowisk, które posługują się nie zawsze precyzyjnym językiem teologicznym, do wspólnego dzieła duchowej odnowy narodu. Pojawiły się bowiem pewne skrótowe tęsknoty za powiązaniem duchowej pracy ze zdobyciem określonej pozycji społecznej, a nawet politycznej. Można by powiedzieć, z pewnym zastrzeżeniem, że nawet idee pogłębionego życia duchowego próbuje się potraktować jako reklamówkę kampanii wyborczej. Stąd też dla oczyszczenia praktyk religijnych z tych pozareligijnych pomysłów Episkopat Polski wyznaczył Zespół do spraw Intronizacji Chrystusa Króla i zatwierdził propozycję, która przybrała tę syntetyczną formę Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana.
Dlaczego akurat Akt Jubileuszowy?
– Moment podwójnego jubileuszu: ogólnokościelny Jubileusz Nadzwyczajny Roku Miłosierdzia i nasz polski 1050 rok Chrztu Polski nadaje tej społecznej formie wyrażenia woli narodu szczególną rangę. Jest pewnego rodzaju otwarciem programu pracy. Wypowiemy go na zamknięcie roku jubileuszowego w rozumieniu jednego i drugiego jubileuszu, 19 i 20 listopada, i przyjmiemy ten Akt jako jubileuszowe zadanie duchowej pracy nad każdym z nas i nad narodem w wymiarze społecznym.
Czemu ma służyć odmawianie Jubileuszowego Aktu?
– Stąd też trzeba ten tekst utrwalić nie tylko w pamięci, ale przez medytację, głęboką modlitwę, a szerokim komentarzem uczynić program wspólny W ten sposób stanie się on zwornikiem wielu inicjatyw duszpasterskich. Co roku otrzymujemy jakiś szczegół w pracy duszpasterskiej Kościoła w Polsce, ten szczegół jest fragmentem wielkiego programu, jaki Chrystus zostawił swojemu Kościołowi. Ten coroczny fragment wpina się w wielowiekowy wysiłek nad podnoszeniem poziomu duchowego narodu. Stąd też Akt Jubileuszowy będzie pewnego rodzaju łącznikiem między poszczególnymi tematami wyznaczanymi przez nasze współczesne potrzeby.
Jakie znaczenie dla nas Polaków ma przyjęcie panowania Jezusa, uznanie Go swym Królem i Panem?
– Potrzeby współczesne nas Polaków są niezwykle ważne, dlatego że obecnie jesteśmy świadkami globalnego programu niszczenia jakichkolwiek znaków życia religijnego, zwłaszcza chrześcijańskiego, a szczególnie katolickiego, w życiu publicznym. To jest ten napór, o którym wspomniałem wcześniej, bardzo widoczny, czytelny. Wystarczy zaobserwować jakikolwiek fragment, np. dyskusję na temat cenzury narzucanej przez Facebook. Wszędzie jest ta sama zasada – wyrzucić z życia publicznego jakiekolwiek treści religijne w ogóle, a tym bardziej chrześcijańskie, a już na pewno katolickie. Dlatego dla nas Polaków Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana jest gwarantem i równocześnie jest sposobem na podtrzymanie i rozwój naszej tożsamości narodowej. Nasze być lub nie być jako wolnych, o własnym obliczu mieszkańców Europy na swoim terenie, a synów Polski wszędzie tam, gdzie Polacy wędrują.
Czy może nam KsiądzBiskupprzybliżyć treść Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana?
– Akt Jubileuszowy jest ułożony w formie wielkiej modlitwy, którą potwierdzimy potrójnym zawołaniem. Najpierw: „Króluj nam, Chryste!” – i tu jest wymieniona w szczegółach cała przestrzeń, do której zapraszamy Chrystusa Króla z Ewangelią i ładem, jaki nam przyniósł. Druga przestrzeń to „Chryste, nasz Królu, dziękujemy!” – za wszystko, co jest darem miłosierdzia, miłości miłosiernej, z przeproszeniem za błędy i wady, jakich niemało jest w naszym narodzie. Trzecia część: „Chryste, nasz Królu, przyrzekamy!” – i tu właśnie pojawia się ten program, o którym wspomniałem, program szczegółowej pracy nad naszym duchowym i społecznym rozwojem. W tych trzech częściach zawsze można wybrać jakiś motyw i stąd też treść tego Aktu powinna być łatwo dostępna również w miejscach kultu, w kaplicach adoracyjnych, w kościołach, w naszych domach. To jest najkrótszy katechizm, jaki ma nam towarzyszyć w naszym życiu, w naszym odnoszeniu się do dobrego Ojca w Jezusie Chrystusie przez wstawiennictwo Matki Najświętszej i w jaki sposób my, dzieci tego samego narodu, mamy siebie nawzajem traktować.
W jaki sposób według Księdza Biskupa ów Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana wpisuje się w kończący się Rok Miłosierdzia?
– Podsumowując, już wspomniałem, iż Akt ten jest zamknięciem i początkiem. Jest naszym ostatnim przejściem przez Bramę Miłosierdzia i pierwszym krokiem wyjścia poza teren świątyni, ażeby nieść Ewangelię Chrystusa. Każdemu należy się prawda, każdemu należy się szczęśliwe programowanie życia. Niosąc Ewangelię, nie jesteśmy stroną jakiejś opcji i nie jesteśmy wysłannikami jakiejś grupy, która chce nad drugą zapanować. Dlatego też tak mocno odcinamy się od jakichkolwiek skojarzeń z kampanią wyborczą, z urzędami i stanowiskami, które z natury rzeczy mają często jakiś posmak pazerności. Bardzo trudno jest przebić się z tą prostą formułą księdza Piotra Skargi, który modląc się za Ojczyznę, prosił Boga, aby nam pomógł wyzbyć się pożytków własnych i myśleć o dobru wspólnym. Ponieważ w tym wypadku mamy wielką trudność, a tzw. demokracja jeszcze bardziej rozogniła niekończące się spory i mnoży produkcję nie zawsze nawet godną poziomu ludzkiego, a tym bardziej niegodną odnoszenia się do prawideł Stwórcy, ponieważ jesteśmy atakowani właśnie przez mechanizm tzw. demokracji i niszczeni w swojej duchowej szlachetności, stąd też Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana staje się wielkim darem miłosierdzia Bożego. Przez ten dar miłosierdzia Bożego mamy bardzo jasno wskazaną ścieżkę duchowego rozwoju i planowania jutra.