SIERPIEŃ 2017

sie 5, 2017 | Aktualności, Formacja, Rok 2017

JEZUS  WEDŁUG  EWANGELII

Rozważania na sierpień 2017 r.

O. Mateo „Jezus Król Miłości”, wydanie V, (str. 114 – 124).

,,Nauczmy się znać Jezusa prawdziwego, Jezusa integralnego, Jezusa Syna Maryi…Boga, lecz i prawdziwego jak my, człowieka, takiego jakim stał się dla nas. Jezus, którego umieszczamy tak wysoko i tak daleko w Niebie, to nie cały jeszcze Jezus. Jezus autentyczny – to Jezus Ewangelii: Bóg i Człowiek, Człowiek i Bóg. Jezus jest w Niebie i na kolanach cześć Mu oddajemy, lecz jest również na ziemi jako Bóg, Król i Brat, jako Słowo Boże, które stało się Ciałem i dlatego wielbimy Go zarówno na ołtarzach jak i łonie Maryi jako Boga i zarazem Boga – Człowieka.

[…] Ponieważ wielkość onieśmiela, a podobieństwo zbliża, przeto stał się nam podobny, by nas do siebie pociągnąć. Nie potrafiłbym nigdy wznieść się do Niego; lecz oto On sam postanowił zniżyć się do mnie i „bratem swoim” zechciał mnie nazwać! […]

Patrz na Jego niemoc i słabość w łonie Maryi, gdzie On Stwórca, żyje fizycznie życiem swego stworzenia, Maryi Matki swojej! On sam skazał się dobrowolnie z miłości na taką niemoc, że błagać musi Maryję o pomoc językiem niemowlęcia: łzami! On, Wszechpotężny, usiłuje stawiać pierwsze chwiejne kroki przechodząc z rąk Maryi w objęcia Józefa. Oto inny dowód niemocy. Herod pragnie Go zgładzić, a On Bóg zwycięski, musi ratować się ucieczką…Po powrocie do Nazaretu zmuszony jest żyć z pracy rąk i częściowo utrzymywać rodzinę; uczy się więc rzemiosła.

Tę względną niemoc zachował On również w wieku dojrzałym. Podczas burzy śpi w łodzi; uczniowie zmuszeni są Go budzić. Ileż się dla nas namęczył! Ileż to razy kamienie ostre raniły Mu nogi! Ach, gdyby ludzie wiedzieli, jak Jezus kocha wszystkich, nawet obojętnych.. gdyby wiedzieli, że ich szuka, jak szukał Samarytanki!  Lecz czymże jest to wszystko wobec  udręczeń bolesnej drogi na Kalwarię? Wyobraźmy sobie, jaką okropną noc, żołdactwu wydany,  przeżył w pałacowym więzieniu, które zeń się naigrywa i szyderską, cierniową koronę mu splata. On zaś milczy, płacząc krwawymi łzami. Podczas bolesnego wspinania się na Kalwarię, Jezus czuje, że Go reszta sił opuszcza, chwieje się i pada; tak jest wyczerpany. Wreszcie staje u szczytu; tam jest tron Jego, przygważdżają Go do niego; Rozpoczyna się konanie…Nie jest to wytwór fantazji, lecz całkowita ewangeliczna prawda, że Serce Jezusa ożywiały te same uczucia, jakie żyją w naszych sercach, to znaczy, że kochał tak jak my, i kochał to co my kochamy miłością dobrą i szlachetną.

Jak bardzo miłuje On Maryję z wdzięczności za to, że dała Mu możność cierpienia, którą otrzymał przez Wcielenie, przez Fiat Maryi. […] Ponieważ Boskie Serceutworzone było na podobieństwo nasze, przeto miało swoich ulubieńców: przyjaciel dzieci, maluczkich, ubogich i żebraków, chorych i kalekich. Jezus ukochał również smutnych, tych którzy w skrytości rany serca znoszą, których dusze – na strzępy rozdarte, nie chcą się zdradzić z wewnętrzną swą boleścią. Jezus ich znał, Serce Jego szło im na spotkanie i częstokroć jednym spojrzeniem Boskich swoich oczu nieuleczalne uzdrawiał rany. Ileż zwierzeń otrzymał Król mową, […] którą On sam tylko rozumiał! Cóż mówić o nieskończenie czułej miłości Jego dla grzeszników? Nie przychodzili oni jeszcze z miłością, lecz Jezus dawał im poznać, że są ukochanymi Jego dziećmi; dawał On im coś, czego nie dawał innym i dlatego szli za Nim i słuchali Go. […] Jezus kochał Apostołów, tych pomocników swoich, którzy szli za Nim… Z nimi znosił trudy uciążliwej drogi, z nimi dzielił chleb i toczył rozmowy, stali się uprzywilejowanymi świadkami prywatnego życia Zbawiciela. Lecz w tym słodkim, Boskim braterstwie najprzedziwniejszą nutą to łzy Jezusowe. Łzy Jezusa  były dowodem niezgłębionej miłości jak kryła się w Sercu Boga – człowieka. O łzy Boskie! Wy posiadacie największą wymowę i lepiej od cudów ukazujecie mi Serce mego Zbawcy; wy przykuwacie duszę moją do Jego Serca mocniejszymi łańcuchami od tych, które  wykuwa bojaźń, wy rodzicie Boskie i słodkie braterstwo pomiędzy Królem – Stwórcą , a mną niewolnikiem i robakiem ziemi. Widząc tedy Jezusa upadam na kolana, zwyciężony miłością, która łzy wyciska z Jego Serca, i uwielbiam Go, jak i mam nadzieję wielbić Go w niebie jako Boga – Człowieka, Stwórcę i Zbawcę, ale też jako mego starszego Brata!

Oto od chwili Ostatniej Wieczerzy jest On znów pośród nas jako pielgrzym, jako Towarzysz, Przyjaciel nieodłączny braci i miłośników swoich; oto jest obecny rzeczywiście ciałem i duszą, krwią i Bóstwem aż do skończenia świata….Zwyciężyło Go Jego Serce i przykuło Go do ziemi.[…] Oto Jezus odwieczny…Ten sam, nad którego królestwem w świecie mamy pracować –ten jeden, jedyny, niezmienny.

Oprac. E. Ewa Nosiadek

Skip to content