JE Ks. Bp Janusz Mastalski, homilia – Bazylika Mniejsza pw. Trójcy Świętej na Świętym Krzyżu, 14 września 2022 rok
Czcigodni Bracia w kapłaństwie, ale przede wszystkim Wy kochani Siostry i Bracia,
w Krzyżu Bóg jest jednocześnie ukryty i objawiony, jest zarazem ciemnością i światłem. Rozum zobaczy w ukrzyżowaniu tylko gniew Boży, jednak wiara nie jest jedynie przyjęciem prawd niepojętych dla rozumu i serca, jest krzyżową drogą. Kościół w krzyżu Jezusa widzi zawsze ołtarz, na którym Syn Boży dokonał zbawienia świata. Stąd też każda jego cząstka tak obficie zroszona Jego Najświętszą Krwią doznawała zawsze szczególnej czci.
Ale moi Drodzy my jesteśmy dzisiaj tutaj, w tej świątyni nie po to jedynie, aby przyjechać i się pomodlić. My musimy wyjechać stąd lepsi, dlatego że stanowimy wspólnoty, które rozumieją czym jest Serce Jezusa – to przebite włócznią! Serce Jezusa przebite włócznią! Rozumiemy, dlaczego tak ważna jest Intronizacja Serca Jezusowego najpierw w każdym z nas, a później w naszych rodzinach, w naszej Ojczyźnie. Dlatego nie wadź się z Krzyżem, również tym swoim osobistym. Trzeba wyciągać z tej prawdy o Krzyżu Zbawiciela pewne bardzo konkretne prawdy. One są zawarte w dzisiejszych czytaniach. I może warto, abyśmy właśnie te prawdy ze sobą wzięli po to, aby być mocniejszym.
Pozwólcie, zanim te konkretne trzy prawdy przedstawię jako wprowadzenie podam przykład, który mnie z jednej strony wzrusza, a z drugiej strony niepokoi. Otóż, w pewnym szpitalu leżało dwóch pacjentów na południu Polski; jeden z nich miał sparaliżowane nogi i leżał na sali pod ścianą, drugi zaś zdrowszy miał łóżko pod oknem. I ten sąsiad bardzo zazdrościł, że nie może spoglądać na zewnątrz. Ten zdrowszy zatem codziennie opowiadał, co ciekawego dzieje się za oknem: że dzieci się bawią się w piaskownicy, że ktoś jedzie na rowerze, a z daleka dwoje ludzi idzie trzymając się za ręce. Nagle piłka wpada do stawu, ptaki zrywają się do lotu i nad tym wszystkim rozpościera się cudowne błękitne niebo. I pacjent przy ścianie z zachwytem słuchał, co ma do powiedzenia jego kolega, który godzinami snuł opowieści. Pragnął tak, jak on choć raz zobaczyć to wszystko. I tak mijały dni. Aż pewnej nocy pacjent spod okna źle się poczuł, nie mógł dosięgnąć alarmu, błagał o pomoc, stawał się coraz słabszy. Jednak pacjent spod ściany nie pomógł mu, spokojnie patrzył, jak jego kolega umiera. Pacjent spod ściany poprosił o przeniesienie pod okno. Ucieszony resztkami sił wspiął się na parapet powoli wyciągając ręce. Otworzył oczy, spojrzał, a za oknem ściana.
Moi Kochani! Wszystko zależy od tego, jakimi oczyma patrzymy na to wszystko, co się dzieje. Można się załamać, można się buntować, można być człowiekiem, który niszczy innych, bo tak będzie łatwiej, a można być człowiekiem, który widzi dalej, piękniej.
I dlatego kiedy czytamy w dzisiejszym pierwszym czytaniu z Księgi Liczb (Lb 21, 4b-9): W owych dniach podczas drogi lud stracił cierpliwość. I zaczęli mówić przeciwko Bogu… odkrywamy pierwszą prawdą, z którą musimy wyjechać do domu narzekanie powiększa ciężar krzyża.
Jak czytamy życiorys Sł. Bożej Rozalii, to widzimy, że nie miała ona wcale wspaniałego cudownego życia. Nawet po śmierci o różne rzeczy ją podejrzewano; że to nieprawda, że to wszystko „polityczne”. Do dzisiaj niektórzy nie chcą jakby uznać tych naszych Wspólnot jako tych, które są tak bardzo potrzebne.
A jak zaczynam narzekać, na to że mnie boli, że jestem już młoda, że jestem stara, sama, to takie narzekanie będzie formą ucieczki, będzie brakiem zaufania do Pana, będzie przerzucaniem problemów na innych. Nie taka była Celakówna! Nie taka była Małgorzata Maria Alacoque! I my tacy też nie możemy być! Musimy być ludźmi, którzy innych będą wspierać! Bo Wy Kochani wiecie więcej, widzicie więcej, rozumiecie więcej i mam nadzieję, że kochacie coraz więcej.
Papież Franciszek mówił w 2021 roku w Preszowie: Świadek, który ma krzyż w sercu, a nie tylko na szyi, nie postrzega nikogo jako nieprzyjaciela, ale wszystkich jako braci i siostry, za których Jezus oddał swoje życie. Świadek krzyża nie rozpamiętuje przeszłych krzywd ani nie narzeka na teraźniejszość. Nie korzysta z dróg podstępu i władzy światowej: nie chce narzucać samego siebie i swoich bliskich, ale oddać życie dla innych. Nie szuka własnych korzyści, aby potem wydać się pobożnym: to byłaby religia dwulicowości, a nie świadectwo ukrzyżowanego Boga. Widziałem się z papieżem 5 dni temu, miał lecieć do Kazachstanu. Powiedział takie jedno zdanie: Cokolwiek bym nie powiedział, to jedni będą krytykować, a inni będą chwalić. Moi Drodzy, czyż nie jest tak w naszym życiu, zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie przeciw. A my jesteśmy jednością, nas się nie da zniszczyć. Dlatego musimy wziąć drugą prawdę z tej dzisiejszej uroczystości.
W drugim czytaniu z listu do Filipian (Flp 2, 6-11) czytamy słowa: Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca. A zatem tą drugą prawdą oprócz tego, że narzekanie powiększa ciężar Krzyża jest to, że Jezus jest przewodnikiem, jest Panem, a skoro jest Panem to jesteśmy Nim mocni, Krzyżem mocni.
Przewodnik zawsze wskazuje cel wędrówki. Mówiłem o tym w Krakowie nie tak dawno, w czasie kazania. Musimy mieć pomysł na siebie, nie na wspólnotę, bo ten pomysł już mamy dzięki Sł. Bożej Rozalii. Musimy mieć pomysł na siebie – co ja robię dla tej wspólnoty, ale też co ja robię dla mojej rodziny, dla tych, którzy już odeszli na tamten świat.
Przewodnik zawsze idzie przede mną, więc nie możemy go wyprzedzać. Przewodnik wreszcie przestrzega, a przed czym nas może przestrzegać w tych trudnych czasach, w których patologia stała się normą? Przestrzega, żebyśmy z jednej strony nie czuli się lepsi, ale z drugiej strony, żebyśmy mieli wewnętrzne przekonanie, że jesteśmy potrzebni.
Tenże Papież Franciszek w Preszowie mówił dokładnie 14 września tamtego roku: Aby zbawić każdego zrozpaczonego, zechciał Jezus dotknąć rozpaczy, aby naszą najbardziej gorzką rozpacz uczynić swoją własną, zawołał na krzyżu: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mt 27,46; Ps 22,1). Krzyk, który zbawia. Zbawia, ponieważ Bóg uczynił swoim nawet nasze opuszczenie. A my teraz, z Nim nie jesteśmy już sami, nigdy.
Mówię do tych, którzy może nieraz czują się samotni, którzy nieraz myślą, nie wiem jak to będzie. Bądźcie ludźmi nadziei! Dlaczego? I to jest trzecia prawda, o której chcę powiedzieć. Otóż w dzisiejszej Ewangelii słyszeliśmy słowa: Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy nie zginał, ale miał życie wieczne. Czyli Jezus jest nadzieją! Jezus daje perspektywę! I my mamy stąd wyjechać z tą świadomością, nic nie jest jeszcze stracone. Wszystko mogę odbudować: coś, co się gdzieś zawaliło; mogę pewne rzeczy naprawić. A więc, może trzeba bardziej zająć się swoim zdrowiem, albo zdrowiem kogoś drugiego?! A może trzeba przebaczyć, albo dać się przeprosić. Bo nadzieja wzmacnia, bo nadzieja ukazuje przyszłość.
Te słowa z mojego zawołania biskupiego Dominus spes mea! (Pan nadzieją moją!), to nie mój wymysł, to Psalm. I tego nam teraz potrzeba, abyśmy byli tymi ludźmi, którzy pokażą najpierw sobie, a także innym, że nadzieja jest nie tylko, tą która ostatnia umiera. Nadzieja nigdy nie umiera! I to pokazywała w swoich Pismach (Służebnica Boża Rozalia Celakówna.
I to jest tajemnica Krzyża i Serca Jezusowego, a intronizacja Jego w moim sercu, w moim domu, w mojej parafii, w mojej diecezji, to jest przyznanie się do Kogoś, Kto ma pomysł na mnie, Kto mnie prowadzi i Który oczekuje ode mnie tego, abym był(a) Jego świadkiem.
I dlatego w tym miejscu zacytuję jeszcze raz Papieża Franciszka, który mi mówił: trzeba odważnie mówić, nawet jeśli inni to przekręcają. Świadek krzyża dąży wytrwale tylko do jednej strategii, strategii Mistrza, czyli strategii pokornej miłości. Nie oczekuje triumfów tu na ziemi, ponieważ wie, że miłość Chrystusa jest owocna w życiu codziennym i wszystko czyni nowym od wewnątrz tak jak ziarno, które wpadło w glebę, a które obumiera i przynosi owoc.
Kochani wyjedźmy z tego czuwania i dzisiejszego spotkania pełni optymizmu, z tą świadomością, że nie jesteśmy sami. Mamy Jezusa, mamy jeszcze nie ogłoszoną, ale pewnie niedługo Błogosławioną. I mamy siebie wzajemnie.
Dbajcie o wzajemne przyjaźnie, o kontakty. Niech to nie będą zawężone spotkania tylko do danej diecezji, do jednej wspólnoty. Teraz jest tyle możliwości, aby np. z Łomży zadzwonić do Sandomierza, a z Sandomierza do Gdańska. Wtedy będziemy ludźmi, którzy pokażą innym, co to znaczy Wspólnota, a przecież na tej Wspólnocie opiera się Kościół. Dziękuję wam, że jesteście i że jesteście tacy Kochani. Amen!