Zachęcamy do wysłuchania homilii bp Janusza Mastalskiego
Drodzy bracia w kapłaństwie, drodzy diakoni, klerycy, członkowie Wspólnoty Dzieła Intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa, siostry i bracia!
Papież Franciszek mówił dwa lata temu, że świadek, który ma krzyż w sercu, a nie tylko na szyi, nie postrzega nikogo jako nieprzyjaciela, ale wszystkich jako braci i siostry, za których Jezus oddał swoje życie. Świadek krzyża nie rozpamiętuje przeszłych krzywd ani nie narzeka na teraźniejszość, nie korzysta z dróg podstępu i władzy światowej, nie chce narzucać się swoim bliskim, ale oddać życie dla innych. Nie szuka własnych korzyści, aby potem wydać się pobożnym. Jakże nie odnieść tych słów chociażby do Nikodema, który umówił się z Jezusem na nocną rozmowę, aby sprawdzić, czy Jezus jest oczekiwanym Zbawicielem?
Jezus zostaje wywyższony na krzyżu i wywyższony w chwale. Jezus powraca do nieba przez krzyż. Wywyższony na krzyżu jak wąż na pustyni, który przyniósł uzdrowienie Izraelitom. I to jest dla nas ważny moment. Chodzi o uwierzenie. Uwierzenie oznacza ufne przylgnięcie do Chrystusa Zbawiciela, a wiara jest kontynuacją tego uwierzenia. Bóg oczekuje od człowieka takiej właśnie wiary, która otwiera całe życie człowieka na doświadczenia miłości Boga, jaką Bóg miłuje swoje dzieci. My nie mamy żadnej wątpliwości, że Wspólnoty Intronizacyjne Najświętszego Serca Pana Jezusa są wierne krzyżowi i chcą stać przy tym krzyżu. Dlatego tu jesteśmy. Ale pytanie, co to znaczy stać przy krzyżu? Co to znaczy go wziąć? Co to znaczy – tak jak było powiedziane na Apelu – przylgnąć do niego?
Wydaje się, że dzisiejsze czytania nam świetnie o tym mówią. Słyszymy to bowiem w pierwszym czytaniu, kiedy lud mówi do Mojżesza: “wstaw się za nami do Pana”. Otóż stanie przy krzyżu to jest modlitwa – nawet wtedy, kiedy jest mi bardzo ciężko, kiedy cierpienie, starość, zdrada, czy to, że najbliżsi mnie zawiedli. Jednak jestem z nimi, jestem z Bogiem. Proszę posłuchać listu matki, który tak napisała przed śmiercią do swoich dzieci; który wbrew nadziei tchnie nadzieją i pokazuje, że krzyż może stać się zwycięstwem:
Kochane dzieci!
Kiedy będziecie czytać ten list, mnie już z wami nie będzie. Pewnie będzie dużo płaczu, ale zbyt długo nie noście żałoby. Życie musi toczyć się dalej. Ja będę już po tamtej stronie i wierzę, że będzie ona lepsza, piękniejsza. Bardzo chcę, abyście o mnie nie zapomnieli, a najlepszą nagrodą dla mnie będzie to, że będziecie postępować tak, jak ja was uczyłam. Starałam się wam przekazać jak najwięcej rzeczy, które są ważne na tym świecie. Nie zmarnujcie tego i pamiętajcie, nigdy się nie załamujcie. Zawsze jest jakieś rozwiązanie, a jak go nie ma, to trzeba się z problemem nauczyć żyć. Jak będziecie zapalać świeczkę na moim grobie, pamiętajcie, że jestem z wami w waszych myślach, problemach, łzach. Ale nad to wszystko jestem we wspomnieniach, szczególnie tych dobrych. Zapamiętajcie mnie taką, która starała się z miłością was wychować, choć nie było jej łatwo, choć często płakała, choć często wydawał się ten krzyż za ciężki, ale się modliła.
Służebnica Boża Rozalia Celakówna napisze: “Codzienne odprawianie drogi krzyżowej staje się dla mej duszy mocą i siłą”. I my tacy mamy być. Mamy się modlić za kogoś i zamiast kogoś. To spotkanie przy krzyżu, a więc ta modlitwa, to jest siła, to jest dostąpienie cierpienia, to jest wymiana miłości tego mojego małego mz dużym M – Jego. Zapomniany trochę Jan XXIII, który zostawił po sobie kilka pięknych tekstów, pisał:“Potrzeba mi krzyża – jeżeli nie, jakim byłbym papieżem? Panie, pomóż mi nieść go z godnością i pokorą, niech stanie się on naszym zaszczytem przed Bogiem. Reszta nic nie jest warta”.
Potrzeba nam krzyża, bo jakim byłbym katolikiem? Jakim byłbym księdzem? Jakim byłbym biskupem?
A w dzisiejszym – tak pięknie zaśpiewanym przez panią organistkę responsorium –Psalmie 78–śpiewaliśmy przecież: “wielkich dzieł Boga, nie zapominajmy”. Stanie przy krzyżu to pewność, że Pan spełnia obietnice, a więc pewność domaga się krzyża. Cytowałem Rozalię Celakównę parę godzin temu. Ona pisała: “Krzyż jest moim uniwersytetem, gdzie Pan Jezus kształci moją duszę w cierpieniu”.
I myśmy tutaj cierpienia przynieśli. One są fizyczne, emocjonalne, ale również duchowe jak wtedy, kiedy czekamy, aż Pan nas wysłucha.
Byliśmy na Wigrach parę miesięcy temu i kilka osób mi mówiło: tak, Pan mnie wysłuchał, ale były też takie osoby, które mówiły: muszę czekać. To czekanie to jest krzyż. Przy krzyżu mam być pewny, że Pan jest ze mną. Przy krzyżu mam być pewny, że Pan ma plan wobec mnie. Przy krzyżu mam być pewny, że Pan jest miłosierny.
Ten, który zaznał wiele krzywd od Kościoła, a jest potężnym orędownikiem, święty ojciec Pio, napisał do jednej ze swoich córek duchowych: “Na tej ziemi każdy ma swój krzyż, ale musimy robić tak, aby nie być tym złym łotrem, ale tym dobrym”. Moi drodzy, po to jest Wspólnota Dzieła Intronizacji Serca Jezusowego, po to jest modlitwa, po to jesteśmy tutaj na tym czuwaniu, aby jeśli już muszę być tym łotrem, to dobrym. Jeśli muszę nieraz zawieść Pana, to po Piotrowemu, a nie jak Judasz.
W dzisiejszym drugim czytaniu – i to po trzecie – czytamy słowa: “Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca”. Stanie przy krzyżu to jest wyznanie wiary, a wierne stanie przy krzyżu to jest świadectwo wiary.
Jakże piękne są słowa Rozalii Celakówny: “Gdy dusza moja doznawała zewsząd udręczeń, wówczas powoli z jej widnokręgu usunął się Bóg. Zostałam w takich ciemnościach, gdzie żaden ludzki rozum nie może tego odtworzyć. Czułam nad sobą zagniewaną rękę Bożą, zdawało mi się, że z każdą godziną staczam się w przepaść piekielną. Przed mą duszą stanęły potworne grzechy i zbrodnie, które zdawały się być przeze mnie popełnione”.
Są to wspomnienia z cierpień mistycznych, nocy ciemności. Ale kto czytał jej wspomnienia, ten wie, że Pan ją wybawił. Pan jej dał siłę i moc, aby mimo wszystko trwała w wierze. Bo pod krzyżem wyznanie wiary domaga się wierności. Mieliście takie chwile, gdzie chciało się wszystko rzucić? Kiedy się wydawało, że ciemne chmury przychodzą na mnie, na moją rodzinę, na moje kapłaństwo? A pod krzyżem wyznanie wiary domaga się ofiarności. Pod krzyżem wyznanie wiary domaga się świadectwa. Nie, ja przetrwam. Jan Paweł II powiedział, że “miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie”.
I tu dochodzimy do czwartego, niezwykle ważnego wskazania. Co to znaczy stać przy krzyżu? “Każdy, kto w Niego wierzy, będzie miał życie wieczne” – śpiewał dzisiaj ksiądz diakon. Stanie przy krzyżu to perspektywa. Moi drodzy, nie wiemy, co nas spotka dzisiaj, jutro, pojutrze, ale wiemy na pewno, że jeżeli pojawi się tam krzyż, to to jest droga. I dlatego służebnica Boża Rozalia pisała: “jedynie na krzyżu może dusza bez obawy kochać Pana Jezusa”. A zatem, zamiast rozpamiętywać, jaki jestem nieszczęśliwy, jak mnie coraz bardziej bolą kolana, jak mam coraz więcej problemów z kręgosłupem, z żołądkiem, z sercem, proszę powiedzieć: Panie, dziękuję Ci, że żyję i że jest mi ciężko. Niech to będzie moją drogą, niech to będzie moją ekspiacją, niech to będzie moją modlitwą za kogoś. W krzyżu perspektywa sprowadza się do wiary w życie wieczne. W krzyżu perspektywa sprowadza się do odkrywania znaków Bożej Opatrzności. I jeszcze jedno, to – cośmy chociażby na Wigrach doznali – że w krzyżu perspektywa sprowadza się do wewnętrznej radości, mimo że jest ciężko. Tak pięknie napisał Benedykt XVI, który pod koniec życia – zresztą całe życie miał pod górę, ale ostatnie jego lata były nie do zniesienia ze względu na różnego rodzaju oskarżenia, niezrozumienie – ale napisał: “Hałaśliwej i despotycznej władzy tego świata przeciwstawia On bezbronną władzę miłości, którą na krzyżu, a potem wciąż od nowa w dziejach przegrywa, a mimo to stanowi coś nowego, boskiego, co opiera się niesprawiedliwości i ustanawia Królestwo Boże”.
Moi drodzy, wyjedźmy stąd z nadzieją, wyjedźmy z wewnętrzną pogodą i miejmy tę świadomość, że jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni, że Wspólnoty Dzieła Intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa są potrzebne Kościołowi. A kończę bliskimi mi słowami, które przeczytałem parę lat temu, a które napisała Rozalia Celakówna: “We wszystkich okolicznościach życia mojego wszystkie sprawy moje załatwiam u Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Tam była moja pociecha, ucieczka, protekcja, pomoc. On jest moim Ojcem, ja jestem Jego dzieckiem”.
A my we wspólnocie jesteśmy siostrami i braćmi. Cieszmy się, że jesteśmy razem.
Amen.