KARDYNAŁ STEFAN WYSZYŃSKI
ROZWAŻANIA DLA CZŁONKÓW DZIEŁA INTRONIZACJI NSPJ – WRZESIEŃ 2020 r.
Prymas Wyszyński „od siebie” o zawierzeniu
Ideałem Prymasa było zawierzenie, którego wzorem była Matka Jezusa.
Od rana oddaję wszystko, co mnie w tym roku spotkać może, Matce mojej, Niepokalanej Pani Jasnogórskiej. Pragnę, aby i nadal mnie prowadziła, jak to czyni od mego dzieciństwa.
Tak pisał Prymas Wyszyński 1 stycznia 1954 roku w Stocku Warmińskim. Miał już za sobą trzy miesiące spędzone w odosobnieniu, absolutnie niewiadomą przyszłość (włącznie z możliwością procesu pokazowego lub wywózki do Związku Sowieckiego) a za sobą akt o doniosłym znaczeniu dla jego życia. 8 grudnia 1953 oddał się w duchową niewolę Jezusowi za pośrednictwem Jego Matki.
Jak nauczyć się zawierzenia Bogu?
Prymas konsekwentnie używał później właśnie tego słowa: „niewola”, choć przez to narażał się na niezrozumienie, a nawet krytykę. Nie było to niczym dziwnym w takim kraju jak Polska, która była w niewoli przez ponad sto lat, przeszła przez zniewolenie w czasie okupacji niemieckiej i cierpiała niewolę z powodu komunizmu. Niemniej Prymas, wierny oryginalnemu terminowi użytemu przez św. Ludwika Marię Grignion de Montfort w Traktacie o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, mówił o niewoli. Termin ten w „łagodniejszej” wersji, to właśnie zawierzenie, ale Prymas chciał posługiwać się bardziej radykalnym sformułowaniem. Mogło to w pierwszej chwili budzić negatywną reakcję, lecz zarazem zmuszało do refleksji nad tym, co tak naprawdę oznacza „uwierzyć”. Ideałem Prymasa było takie zawierzenie, którego wzorem była Matka Jezusa.
Pragnę, by Jej Oblicze, widniejące na tarczy mego Prymasowskiego herbu, nigdy nie straciło swych radosnych świateł, by odbierało cześć należną i przez moje czyny, i przez cierpienia, i przez modlitwy – czytamy w dalszym ciągu zapisu z 1 stycznia 1954. – Odnawiam akt oddania się całkowitego przez Jej Ręce przeczyste, w niewolę Jej Synowi, którego piastuje na swoich ramionach. Mój Jezus jest jeszcze maleńki. Ale pragnę, by rósł tak, jak ja mam się umniejszać.
Zawierzenie Maryi nie było teoretycznym aktem, lecz dokonywało się w konkretnych sytuacjach: gdy Archanioł Gabriel zaproponował Jej, aby przyjęła wcielenie Syna Bożego, gdy zabrakło wina w Kanie, a przede wszystkim, gdy patrzyła na Mękę i śmierć Jezusa i gdy jako jedyna nie straciła wiary czekając w Wielką Sobotę na Jego zmartwychwstanie. Podobnie zawierzenie Prymasa dokonywało się w konkretnych sytuacjach i w konkretnych wyborach. Jednym z nich była propozycją władz, które w sierpniu 1955 roku w Prudniku przedstawiły mu propozycję znacznego powiększenia jego osobistej swobody.
Propozycja ta była bardzo kusząca. Jak Ksiądz Prymas na nią zareagował?
Prosiłem o kilka godzin do namysłu. (…) Po modlitwie doszedłem do wniosku, że nowa sytuacja, jaka miałaby złagodzić izolację, równa się: 1) aprobacie wytworzonej przez dekret sytuacji, aprobacie pozbawienia wolności, domu i pracy; 2) jest zastąpieniem „niewoli bezwolnej” „niewolą dobrowolną”; 3) stwarza warunki, które mogą być okazją do zarzutów i konfliktów z władzami; 4) klasztorowi, w którym będę umieszczony, skomplikuje warunki życia i narazić może na przykrości; 5) może być okazją do komentarzy w społeczeństwie, budzących zgorszenie.
Wobec tych i innych racji, udzieliłem (…) Rozmówcy następującej odpowiedzi: 1) na złożone przedłożenie nie mogę udzielić odpowiedzi; 2) uważam to za nowy wymiar kary – po dwóch latach więzienia – gdy nie mogłem nowych win zaciągnąć – bo jest to pozbawienie domu, pracy i wolności; 3) proszę Rząd o sprawiedliwość.
Takie postawienie sprawy oznaczało rezygnację ze znacznego polepszenia swojej sytuacji. Czy Ksiądz Prymas nie miał wątpliwości co do swojego wyboru?
Całą sprawę złożyłem w ręce Matki Najświętszej, w duchu wskazań (…) liturgii mszalnej. [Od Ciebie niech wyjdzie wyrok w mej sprawie, oczy Twe widzą, gdzie słuszność].– Wydaje mi się, że inaczej nie mogłem postąpić. Trudno, żebym stał się współpracownikiem Rządu w sprawie mego ponownego uwięzienia. Miejsce moje, wyznaczone mi przez Stolicę Świętą jest przy katedrze biskupiej; nie mogę więc „wybierać” miejsca pobytu, gdy mam obowiązek rezydować przy katedrze.
A jak zareagowali na ten wybór ludzie wokół?
O decyzji swojej poinformowałem Księdza, wyjaśniając Mu powody mej decyzji. Zdaje się, że początkowo był zdezorientowany i nie doceniał motywów mej odmowy. Wydało mu się, że uzyskanie odrobiny wolności dałoby mi możność jakiejś pracy dla Kościoła. Po namyśle jednak Ksiądz przyznał, że innej odpowiedzi nie mogłem udzielić. (…) Odmowa odpowiedzi na propozycje UB wywarła wielkie wrażenie na moim otoczeniu. Widocznie wszyscy byli przekonani, że propozycje przyjmę skwapliwie. Kierownik zatrzymał Księdza zapytaniem: „Co, Ksiądz Prymas zgodził się?” – Ksiądz wyraził zdziwienie. „Na co?” – „No, na wyjazd do klasztoru”. – Zrozumiałem, że moja „zgoda” mogłaby być atutem propagandowym, może nawet dla prasy, może dla przedstawicieli zagranicy.
Do decyzji potrzebne były Księdzu Prymasowi: czas, rozsądek i modlitwa. Ta ostatnia oświetliła całą sytuację światłem wiary. W jaki sposób człowiek zawierzenia modli się do Boga?
Należy się Tobie, Ojcze przyszłego wieku, którego lata nie ustają, formalne wotum zaufania od Twego sługi. Wszystko, czegoś dokonał dla mnie – to miłosierdzie i prawda. Wszystko, czegom dokonał dla Ciebie (…) to dziecięca uległość i niemowlęca ufność . Tyś sam miłością i łaską i mocą! Ja – samolubstwem, grzechem i słabością. Bierzesz całą nieudolność moją w swoje święte Dłonie i zostawiasz na niej ślady miłosierdzia i wyrozumienia. Ty sam sprawiasz we mnie, że nie mogę stracić wiary w Twoją mądrość i dobroć. Ty sam odmieniasz w oczach swoich moją wolę i moje myśli. Ty sam sprawiasz, że uznaję Twoją sprawiedliwość. Ty sam budzisz w mojej duszy pragnienie ofiary i męczeństwa za Twój Kościół, dla Twojej chwały. Ty sam uśmierzasz we mnie lęk i niechęć do cierpienia. Ty sam wlewasz w serce moje spokój wobec nieznanego i radość ze wszystkiego, co mnie spotkać może. Ty sam sprawiasz, że człowiek zmysłowy i przywiązany do siebie, pragnie zostać wrogiem siebie samego, by zrozumieć Twoją przyjaźń. Ty czynisz, że nie mogę poznać siebie, że zaczynam dziwić się sam sobie(…)
Drodzy czciciele Serca Jezusa, naśladujmy wielkiego Prymasa w takim zawierzeniu tym dwóm kochającym nas Sercom – wszystko dla Nich i przez Nich. Króluj nam Chryste!
Opracowano na podstawie materiałów Instytutu Prymasowskiego. EN.