Świadectwa o heroiczności życia Służebnicy Bożej Rozalii Celakówny
Służebnica Boża Rozalia Celakówna wiodła życie ciche i ukryte. O heroiczności jej cnót oraz o głębokim życiu mistycznym jakie prowadziła dowiedziano się dopiero po jej śmierci. Wiele osób z którymi Rozalia spotykała się na co dzień złożyło wobec władz kościelnych liczne świadectwa dotyczące jej osoby. Zeznania rodziny Rozalii, jej znajomych i przyjaciół, współpracowników, a szczególnie trzech spowiedników i kierowników sumienia, pozwalają zobaczyć Rozalię jako osobę pełną Bożego ducha oraz miłości do Boga i bliźnich[1].
Do tej pory zostało przebadanych 56 świadków świątobliwego życia Rozalii. Zeznania tych świadków są piękne i w zupełności harmonizują z tym, co głoszą pełne namaszczenia pisma naszej mistyczki z Podhala[2]. Oto te najważniejsze, wybrane świadectwa o Celakównie.
Mama Rozalii Joanna Celakowa tak pisze: „Rózia była dziewczyną spokojną i skromną i niczym szczególnym się nie wyróżniała. (…) W dzieciństwie zachowywała się jak wszystkie nasze dzieci. Była posłuszna, bo wszystkie były wychowane w posłuszeństwie. (…) Była w ogóle dobra, cicha i pobożna”[3].
Na temat Rozalii wypowiedziało się również jej rodzeństwo. Jej siostra Anastazja: „Wiara mojej siostry była tak żywa, silna i niezwyczajna, że gdyby zaszły domagające się tego okoliczności, byłaby gotowa w każdej chwili ponieść za nią śmierć. Gdy mieszkałam z nią w Krakowie zawsze o godzinie szóstej rano była już w kościele na Mszy świętej i przystępowała do Komunii Świętej. Szła również do kościoła po nocach nieprzespanych, kiedy czuła się bardzo źle. (…) Co do swych przeżyć wewnętrznych nigdy nic nie mówiła; w tym względzie była aż nadto skryta. (…) Rozalia mówiła: Nastusiu, ponieważ w szpitalu są narzekania na dyżury nocne, bo one faktycznie są ciężkie, więc ja wobec Pana Jezusa zaofiarowałam się na nie”[4].
Na Rozalię napadała młoda dziewczyna Julia, przed którą nigdy się nie broniła. Czasem była przez nią dotkliwie pobita. Celakówna doskonale zdawała sobie sprawę, że to diabeł posługuje się psychicznie chorą osobą. Julia po pewnym czasie przeprosiła Rozalię za to co robiła. Prześladowana również przez przewrotne kobiety mawiała: „Nic nie dzieje się bez woli Bożej”. Nigdy nie skarżyła się na swe prześladowczynie i znosiła te ataki jaką słuszną karę za swoje grzechy.
Trzy siostry Rozalii: Maria, Anna i Bronisława wspominały, że Rózia była w szkole bardzo wesoła, lubiana i okazująca pomoc koleżankom. Była też bardzo zdolna i pilna. O dorosłym życiu Rozalii tak wspominają: „Dla bliźnich była bardzo życzliwa i uczynna. Zwłaszcza wszyscy chorzy i cierpiący w Jachówce udawali się do Rozalii jak do swojej matki, bo wszyscy i zawsze byli pewni, że ona najlepiej im pomoże i doradzi. (…) W charakterze Rozalii było coś, co ją pobudzało do przyjścia z pomocą każdemu: wprost jakby szukała, w czym komu pomóc. Na wszystkich wywierała zbawienny wpływ”[5].
Ks. Władysław Celak, salwatorianin, rodzony brat Rozalii, 27 października 1950 roku zeznał o swojej siostrze sporo szczegółów; oto niektóre z nich: „Pamiętam, że Rozalia lubiła czytać Pismo Święte. Żywiła wielką cześć dla Ojca świętego, biskupów i kapłanów. (…) Czytanie złych książek było u niej wykluczone. (…) W ciężkich chwilach, jak np. przed śmiercią, całą swą ufność pokładała jedynie w Bogu. (…) Słuchanie Mszy świętej uważała za najważniejszą czynność każdego dnia. (…) Była to dusza niezwykle kochająca modlitwę, a zwłaszcza przed Najświętszym Sakramentem. Bardzo nienawidziła grzechów, bolała nam nimi u innych oraz przeciwdziałała im w miarę całej swej możności. (…) Wiem, że chętnie wspierała jałmużną ubogich; czasem ze szczerego serca dawała komuś coś z odzieży lub obuwia; miała dla ubogich bardzo dobre serce. Odznaczała się dużą gościnnością. (…) Nie pamiętam, aby Rozalia była kiedy rozgniewana lub wzburzona, (…) zawsze była opanowana[6].
Matka Antonina Janusz, Ksieni Klasztoru św. Andrzeja w Krakowie o Rozalii, byłej postulantce, tak się wypowiada: „Rozalia co dzień gorliwie adorowała Przenajświętszy Sakrament. (…) Gdy tylko znalazła chwilę wolną od zajęć biegła do kaplicy klasztornej i modliła się cała zatopiona w Bogu. (…) Zdawało się, że przy swoich zajęciach zawsze myśli o Bogu, z Nim rozmawia i w sercu swoim Go adoruje. (…) Rozalia była ogromnie pracowita, próżniactwo było jej obce[7].
Szczególne świadectwo o Służebnicy Bożej złożyła jej przyjaciółka Anna Polak. Pracowała ona razem z Rozalią na V Oddziale Chorób Skórno-Wenerycznych oraz przez czternaście miesięcy mieszkała z nią w pokoju. Pani Anna podkreślała jej głęboką wiarę, cześć dla Najświętszego Sakramentu, codzienne uczestnictwo w Eucharystii i przyjmowanie Komunii Świętej w wewnętrznym skupieniu. Według niej Rozalia żywiła szczególną cześć i dziecięcą ufność względem Matki Bożej i św. Józefa. Wszystkie dobre uczynki spełniała z najczystszą intencją podobania się Panu Bogu i z nadzieją wieczystej nagrody. Ostatnie chwile życia Rozalii tak wspomina: „Była bardzo cierpliwa podczas ostatniej choroby, ani słówka skargi i zupełnie poddana woli Bożej, bo mawiała: „Niech się dzieje wola Boża”. Miała też stale w ręku różaniec[8].
Stanisława Schneikert, higienistka pracująca na oddziale dermatologicznym, tak wspominała Rozalię: „Ogromnie ceniła wartość Mszy świętej. Mimo poważnych cierpień jakich doznawała i trudności życiowych, sama bezgranicznie ufała Opatrzności Bożej i jeszcze innych podnosiła na duchu”[9]. Pouczała upadłe dziewczęta i gorąco zachęcała, by zmieniły życie. (…) Była bardzo uczynna dla każdego i z każdym była gotowa podzielić się ostatnim kawałkiem chleba.
Nie tylko znajomi i współpracownicy wypowiadali się z wielkim uznaniem o Rozalii, również jej przełożeni – lekarze wspominają ją jako osobę o wyjątkowych przymiotach. Doktor Adam Żychowicz zeznał wobec świadków: „Praca zawodowa Rozalii Celakówny była pracą o najwyższym poziomie jako pomocy lekarskiej. (…) Szła bardzo na rękę lekarzowi, chcąc mu w najdrobniejszych szczegółach pomóc, aby w ten sposób ułatwić mu trudną pracę lekarza ambulatoryjnego. (…) Jej praca zawodowa była przeniknięta duchem religijnym. Wobec cierpień jakie przeżywały chore była wyrozumiała. (…) Nigdy nie było żadnych skarg na Rozalię ze strony lekarzy. (…) Z wieloletniej obserwacji mogę stwierdzić, że Rozalia Celakówna była człowiekiem o nieskazitelnym charakterze. Nie przypominam sobie żadnych jej uchybień, nawet jakiś drobnych szczegółów, bo one nie miały miejsca”[10].
Według relacji księży, którzy dobrze znali Rozalię: „Cieszyła się ona opinią świętości. Co do tego nie było żadnych wątpliwości. Była traktowana jako wybrana przez Boga”[11].
Najbardziej przejmujące świadectwa o świętości życia Rozalii składają trzej kierownicy duchowi Służebnicy Bożej. Dominikanin o. Henryk Jakubiec był jej spowiednikiem w latach 1929-1933. Tak wypowiada się o Rozalii: „Mogę stanowczo stwierdzić, że była to dusza wyjątkowa, wybrana spośród wielu ludzi i obdarzona szczególnymi łaskami nieba. Głęboka wiara, niezachwiana nadzieja i ogromna miłość do Boga i bliźniego, posunięta w ofiarności do heroizmu, zdobiły jej czystą duszę jak najpiękniejsze i najcenniejsze perły. Przy tym była bardzo cicha i pokorna – pełna prostoty i szczerości. Jednym słowem – była to dusza piękna, bardzo bliska Najsłodszemu Sercu Pana Jezusa. (…) Bardzo pogodnie znosiła wszelkie przeciwności i prześladowania ze strony pewnych osób. (…) Przy spowiedzi nigdy nie miałem materii do rozgrzeszenia i nic sobie nie przypominam, by w czymś zawiniła. Żywo podziwiałem czystość jej sumienia. Zawsze pozostawała w najściślejszej łączności z Bogiem, wyraźnie to odczuwałem. Była to „dusza modlitwy”. (…) Była nadzwyczaj ułożona, duchowo wyrobiona, cichutka, pokorna, malutka. Z całego jej życia było widać, że jest to naprawdę dziecko Boże”[12].
Kolejny spowiednik Rozalii, redemptorysta o. Władysław Całka, zapisał: „Już przy pierwszej spowiedzi poznałem, że Bóg miłosierny powierza mojemu nieudolnemu kierownictwu duszę niezwykłą, bogatą w łaski i dary Boże szczególniejszego zjednoczenia z Bogiem. W tym czasie zauważyłem w niej potężne działanie łaski Bożej, a ze strony penitentki wierne współdziałanie. (…) Pokorna służebnica Pańska, posłuszna natchnieniom Ducha Świętego i spowiednikowi, jaśniejąca anielską czystością, ofiarna była względem Pana Boga i bliźnich do ostatnich granic. Doświadczyłem jej ewangelicznego posłuszeństwa i zaparcia się, gdy rozkazałem napisać jej własny życiorys. Spełniła to zadając święty gwałt sobie, pilnie czuwając nad tym, żeby o jej nadzwyczajnym życiu duchowym nikt prócz Pana Boga i spowiednika nie wiedział. Z miłości do Pana Jezusa pragnęła być ukrytą, wzgardzoną, poniżoną, za nic mianą aż do końca życia. I to się jej z Woli Bożej udało. (…) Była to dusza wyjątkowa, heroiczna, święta. Mogę z ręką na sercu, ze zdumieniem i radością prawdziwą zaświadczyć, że – odkąd jestem powiernikiem sumienia Rozalii – grzechu ciężkiego, a nawet całkiem dobrowolnego grzechu powszedniego, w tych pięciu latach za łaską Bożą ona nie popełniła. A nawet śmiem twierdzić, że grzechu śmiertelnego nigdy w życiu nie dopuściła się i przepięknej duszy swej nie skalała”[13].
Od roku 1937 ostatnim kierownikiem sumienia Rozalii był paulin o. Kazimierz Zygmunt Dobrzycki. Pisał o niej: „Mistycznie oczyszczona przez sześcioletnią ‘noc ciemności’ oraz prowadzona przez całe życie ‘królewską drogą krzyża’ – Rozalia we wszystkim szukała spełnienia jedynie Woli Bożej. Ta Najświętsza Wola Boża jest tak mocno i szczerze zaakcentowana w jej życiu, jakby była najgłówniejszą jej cnotą i stanowi szczególną cechą jej postawy duchowej. (…) Odznaczała się miłością dla Boga i bliźnich. Miłość dla Boga żywiła w stopniu tak niezwykłym, że podobną można konstatować w życiu tylko wielkich świętych. (…) Pokora, ‘maleńkość’, zaparcie się siebie, wyrzeczenie się miłości własnej, ‘unicestwienie się’ były u Rozalii zdumiewające. W umiłowaniu krzyża, wzgardy, poniżenia i zapomnienia w życiu ukrytym Rozalia stanęła na osobnej i wyjątkowej wyżynie”. O. Dobrzycki pisze, że Rozalia prowadziła jakby nazaretańskie i kalwaryjskie życie, zwykłe, proste i wzgardzone na zewnątrz, a tak bogate w jej ukrytym i doskonałym dziecięctwie Bożym”.
Padają teraz szczególne słowa o. Kazimierza: „Mniemam, że będzie ona uznana za wielką świętą nie tylko w naszym kraju, lecz w całym Kościele Chrystusowym, że stanie się tak popularną jak św. Teresa od Dzieciątka Jezus i, że kiedyś będzie ogłoszona patronką wszystkich pielęgniarek na świecie oraz chorych, którym tak bardzo była oddana”[14].
Opracował O. Waldemar Sojka CSsR
[1] Pod redakcją Ks. Prof. Wł. Kubika SJ, Rozalia Celakówna – wzorem dla pracowników służby zdrowia, Materiały z sympozjum poświęconego Sł. B. R. Celak w 65. rocznicę jej urodzin dla nieba, str. 49, Kraków 6-7.06. 2009 r.
[2] Rozalia Celakówna, Wyznania z przeżyć wewnętrznych, s. 117. Kraków 2007, Wydawnictwo WAM.
[3] Pod redakcją Ks. Prof. Wł. Kubika SJ, Rozalia Celakówna – wzorem dla pracowników służby zdrowia, str.50.
[4] Tamże, str. 50.
[5] Pod redakcją Ks. Prof. Wł. Kubika SJ, Rozalia Celakówna – wzorem dla pracowników służby zdrowia, str. 53.
[6] Rozalia Celakówna, Wyznania z przeżyć wewnętrznych, s. 129. Kraków 2007, Wydawnictwo WAM.
[7] Tamże, str. 130-131.
[8] Pod redakcją Ks. Prof. Wł. Kubika SJ, Rozalia Celakówna – wzorem dla pracowników służby zdrowia, str. 54.
[9] Tamże, str. 54.
[10] Tamże, str. 55-56.
[11] Por. Ks. Władysław Kubik SJ, Świętość to miłość, s. 173. Wydawnictwo WAM Kraków 2021.
[12] Pod redakcją Ks. Prof. Wł. Kubika SJ, Rozalia Celakówna – wzorem dla pracowników służby zdrowia, str. 57 -58.
[13] Tamże, str. 59.
[14] Tamże, str. 60.