LISTOPAD 2020

lis 21, 2020 | Formacja, Rok 2020

KARDYNAŁ STEFAN WYSZYŃSKI

ROZWAŻANIA DLA CZŁONKÓW DZIEŁA INTRONIZACJI NSPJ LISTOPAD 2020 r.

Prymas Wyszyński „od siebie” o sensie cierpienia
Tam, gdzie często brakuje słów, kardynał Wyszyński odpowiadał swoim życiem i postawą. Co Prymas ma do powiedzenia dziś, nam Polakom, wkraczającym w trzecią już dekadę dwudziestego pierwszego wieku? Czy jest w stanie odpowiedzieć na nasze dylematy?

Także dziś, w trudnych momentach życia, gdy wydaje się nam, że wszystko się skończyło, Prymas pokazuje, jak te chwile wykorzystać na budowanie nowej, lepszej – choć nie zawsze łatwiejszej drogi. Chcesz zmienić świat na lepszy? Zacznij właśnie OD SIEBIE.
Otuchą jest dla nas świadomość, że i Chrystus cierpiał na Krzyżu.(…) Pociechą są dla nas Jego słowa, że smutek nasz w radość się odmieni. Cierpień nigdy na ziemi nie zabraknie. I chociaż ludzie czynią wszystko, aby je zmniejszyć, są one nieuchronne. Gdy więc nieraz znużeni wiekiem, chorobami, codziennością życia, czujemy się przygnębieni – otuchą jest dla nas świadomość, że i Chrystus cierpiał na Krzyżu. A cierpiał niewinnie – za nas i za nasze grzechy. Pociechą są dla nas Jego słowa, że smutek nasz w radość się odmieni.

Czy takie słowa wystarczą cierpiącemu człowiekowi?
W okresie powstania byłem kapelanem AK i miałem dużo kontaktu z cierpieniem, niedolą i męką ludzką. Pamiętam operację bardzo dzielnego żołnierza, któremu trzeba było odjąć nogę. Powiedział, że zgodzi się na operację pod tym warunkiem, że przez cały czas będę przy nim stał. Złapał mnie za rękę i trzymał ją, dopóki nie zacznie działać środek usypiający. Byłem wtedy strasznie nieuczciwy, bo gdy poczułem, że jego ręka opadła, pobiegłem do innych, których trzeba było spowiadać lub przygotowywać do następnych operacji. Aby zdążyć na czas umówiłem się tylko z lekarzem, że mnie natychmiast wezwie, gdy mój żołnierz zacznie się budzić. W tym wypadku nie było innego wyjścia. Przyszedłem w porę, gdy on już budził się po operacji. Było to dla niego wielką pociechą, podtrzymaniem i otuchą. Wystarczyła sama życzliwość, współczująca obecność, jakieś dobre słowo, trzymanie za rękę.

Dziś – przy wielkim postępie medycyny – wydaje się, że ludzie bardziej cierpią wewnętrznie niż z powodu fizycznych dolegliwości. W Polsce wzrasta liczba depresji i samobójstw, coraz więcej ludzi korzysta z pomocy psychiatrycznej…
Cierpienie, choroby, udręki ciała są niewątpliwie ciężkim doświadczeniem dla każdego człowieka. Ale większe jeszcze udręki, nie dające się nawet porównać z cierpieniami ciała, przeżywa Kościół i cała rodzina ludzka. Chrystus kazał nam lękać się nie tych, co zabijają ciało, ale tych, co godzą w duszę. Bo chociaż zabić jej nie mogą, to jednak mogą wielce zaszkodzić człowiekowi i stworzyć prawdziwą udrękę, nawet najzdrowszym. Dużo jest dzisiaj na świecie takich udręk. Pomyślcie, ilu ludzi poddanych jest najrozmaitszym, niekiedy niezawinionym cierpieniom… Jak bolesne dla nas wszystkich jest to, że na całym świecie i w naszej Ojczyźnie żyje tylu ludzi nietrzeźwych, pogrążonych w nałogu pijaństwa, narażających na ogromne straty życie społeczne, zawodowe, gospodarcze; narażających samych siebie na utratę zdrowia i powodujących liczne wypadki w pracy. Tacy ludzie wyrządzają krzywdę nawet Kościołowi świętemu. Przez straszny bowiem nałóg pijaństwa zniekształcają i poniewierają Boże oblicze człowieka. Pomyślcie o innej jeszcze udręce. Tak często pisze się dzisiaj o narkomanii, której poddaje się młodzież, odurzając się różnymi narkotykami. Narkomania staje się wielką chorobą społeczną współczesnego świata. I ona doprowadza do wielu cierpień. Pomyślcie również o tych ludziach, którzy cierpią nędzę materialną na skutek wyzysku; o tych, którzy nawet po ciężkiej i wyczerpującej pracy nie są w stanie wypełnić wszystkich obowiązków wobec swoich rodzin. Mówi się dzisiaj dużo o udręce narodów głodnych, głodujących, niedożywionych. Mówi się o niekończącej się niemal męce ludów ogarniętych wojnami. A chociaż wszyscy walczą o pokój i pragną go – nie ma pokoju na świecie. Bo wielu zapomniało, że prawdziwy pokój może dać tylko Chrystus – nie świat! Jest jeszcze jeden rodzaj udręki, może najbardziej bolesny. To udręka ludzi, którzy nie znają Boga, którzy utracili wiarę.

Chyba wtedy szczególnie trudno zobaczyć sens przeciwności…
[We wrześniu 1939 pewien żołnierz poprosił mnie o spowiedź]. Spowiadałem go w okopie, a w pewnej odległości rolnik siał. Spowiadając, obserwowałem go. Żołnierz płakał i mówił: „Proszę księdza, co oni z nami zrobili? Co oni z nami zrobili?” Potem podszedłem do gospodarza, mówiąc: „Wszyscy uciekają, wszyscy się boją, a pan sieje?” On mówi: „A ksiądz też się boi?” „Na pewno, boję się.” „Proszę księdza, gdybym zostawił zboże w spichlerzu, to spłonie, a wrzucę w ziemię, to zawsze ktoś z niego chleb będzie jadł”.

Ten rolnik miał nadzieję, bo wiedział, że jego praca komuś się przyda. Co Prymas powie chorym, przykutym do łóżka, nieużytecznym, gorzej jeszcze, będącym ciężarem dla innych?
Swoją wiarą i nadzieją możecie pomagać innym, którzy są wokół Was: obok – na łóżku, w innej sali czy w innym szpitalu. Wielu ludzi oczekuje waszej pociechy i pomocy, mimo, iż sami cierpicie. Wy posiadacie skarb cierpienia, ofiarowanego Bogu. Dlatego możecie wiele pomóc innym. Chciejcie więc dołączyć wasze cierpienie do Męki Chrystusa. Nie tylko Go przez to pocieszycie, nie tylko sami doznacie ulgi, ale jeszcze pomożecie tym, którym świat już nic pomóc nie może. Swoją wiarą i nadzieją możecie pomagać innym, którzy są wokół Was: obok – na łóżku, w innej sali czy w innym szpitalu. Wielu ludzi oczekuje waszej pociechy i pomocy, mimo, iż sami cierpicie. Pamiętajcie i na Kalwarii Chrystus nie był sam, wisiał wprawdzie w sąsiedztwie dwóch łotrów, których pocieszał i niósł im pomoc – „Dziś będziesz ze Mną w raju” – ale i On miał swoją Pomoc. Pod Krzyżem stała Jego Matka, Maryja. Widział Ją, radował się Jej obecnością. I sprawił Jej największą radość, gdy uczynił Ją Matką nas wszystkich. W Jej opiekę oddał umiłowanego ucznia, Jana. Matka i Syn wzajemnie się pocieszali, służyli sobie pomocą. Chciejcie pamiętać, że smutek wasz w radość się obróci już tu na ziemi, gdy sobie uświadomicie, że waszymi cierpieniami możecie przynieść pomoc innym, zwłaszcza tym, którzy cierpią prześladowanie dla Chrystusa. Możecie przynieść pomoc Ojcu Świętemu, biskupom i kapłanom. Możecie też pomóc tylu ludziom, którym wydaje się, że już nikt o nich nie pamięta. Wszystkich Was zapraszamy dzisiaj, abyście uważali się za pomocników Matki Chrystusowej, która jest Pomocnicą Jezusa, Jego Kościoła i Dzieci Bożych. Dopiero wtedy zapanuje wśród Was radość. Życie wasze nabierze nowych barw. Zapomnicie o sobie i swoich udrękach, a będziecie pamiętali o innych i o całym Kościele. Gdy będzie Wam ciężko, pamiętajcie, że i Chrystus cierpiał. Ale idąc na Krzyż uprzedzał uczniów swoich, że trzeciego dnia zmartwychwstanie. Pamiętajcie o tym, że i przed Wami jest zmartwychwstanie i życie. „Smutek wasz w radość się odmieni”. Przyjmijcie te słowa, Umiłowane Dzieci, jako moją pomoc, którą Wam niosę – nie swoimi, ale wziętymi z Chrystusa siłami, które rozpala w nas Matka Chrystusowa, Matka Kościoła, Wspomożycielka Wiernych.

Opracowanie EN na podst. Tekstów Pawła Zuchniewicza .

  • Adoracje i modlitwy

  • Rozważania

  • Homilie i kazania

  • Błogosławieństwa

  • Z życia wspólnot

  • Sympozja

  • Galeria

  • Audio

  • Wideo

Skip to content